Śladami pionierów z Barlinka

To książka bezcenna. Jednocześnie dokument i dowód pasji. Takiej książki nie napisałby najbardziej pracowity historyk, bo na pewno nie dotarłby aż do tylu źródeł i nie odbył tylu rozmów. Natomiast pasjonat zbudowałby może bardziej atrakcyjną opowieść, ale na pewno nie przywiązywałby takiej wagi do wskazania miejsca pozyskanej informacji. Tylko połączenie dociekliwości naukowca i uporu pasjonata mogło przynieść taki znakomity efekt, jakim jest książka „Śladami pionierów Barlinka”.

To książka bezcenna. Jednocześnie dokument i dowód pasji. Takiej książki nie napisałby najbardziej pracowity historyk, bo na pewno nie dotarłby aż do tylu źródeł i nie odbył tylu rozmów. Natomiast pasjonat zbudowałby może bardziej atrakcyjną opowieść, ale na pewno nie przywiązywałby takiej wagi do wskazania miejsca pozyskanej informacji. Tylko połączenie dociekliwości naukowca i uporu pasjonata mogło przynieść taki znakomity efekt, jakim jest książka „Śladami pionierów Barlinka”.

*

Jest to dzieło autorstwa Ewy Haliny Dzierbunowicz oraz Stanisława Rewersa i Grzegorza Przybylskiego. Panowie przyczynili się do przygotowania biogramów pionierów, natomiast pani Ewa przygotowała cześć pierwszą z prezentacją instytucji, które po wojnie funkcjonowały w Barlinku, oraz zredagowała część biograficzną. Praca przedstawia zdarzenia w mieście oraz losy ludzi tu mieszkających w latach 1945 – 1955, z naturalnym rozszerzeniem o lata następne, np. w biogramach.

O miejscach poszukiwań informacji autorzy tak piszą we wstępie: „Głównym źródłem wiedzy były archiwa w Szczecinie, Stargardzie i Gorzowie, a także w Gdańsku, Rzeszowie i Poznaniu. Wiele kwestii pozwoliły wyjaśnić zbiory Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie, Poznaniu i Rzeszowie. (…) Wiele istotnych materiałów pozyskano ze zbiorów muzeów regionalnych w Barlinku, Myśliborzu i Choszcznie, ze zbiorów zakładowych oraz ewidencji gminnej i miejskiej Barlinka. Korzystano także z publikacji książkowych i prasowych. Cennym źródłem informacji było dokumenty, zdjęcia i relacje ustne lub pisemne osób związanych z bohaterami publikacji. Ostatnim, acz bezcennym źródłem informacji były tablice nagrobne na cmentarzach”.

Każde z tych miejsc wymaga dotarcia do niego, wyszukania źródeł, godzin penetracji, które przyniosą coś ciekawego lub nie, a wtedy będą stracone. Do zestawu tego trzeba jeszcze dołożyć internet, który służy wieloma informacjami, ale trzeba umieć je znaleźć i krytycznie wykorzystać. Robota ogromna.

*

Kilka lat temu Ewa Dzierbunowicz opracowała powojenną historię dawnej fabryki pługów, dziś firmy HaCon sp. z o.o., którą kieruje. Jej książka „Historia zakładu z Doliny Płoni. Pionierzy” spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem i zainteresowaniem mieszkańców Barlinka. Autorka poszła więc za ciosem i zainicjowała prace nad powojennymi dziejami całego miasta. Zajęła się przeszłością, choć z wykształcenia jest doktorem nauk ekonomicznych, menedżerem, laureatką trzeciego miejsca w rankingu „100 kobiet biznesu 2012” w kategorii firm ze sprzedażą powyżej 50 mln zł. Trzeba dodać, że spółka HaCon zajmuje się odlewnictwem, odlewanych jest tam rocznie 20 tys. ton odlewów do wagi jednostkowej 6,5 tony w technologii formatowania ręcznego i pełnej formy (informacja za: www.hacon.pl, dostęp 26 XI 2019). Widać, że ekonomiczne wykształcenie i techniczna precyzja bardzo przydały się pani prezes do napisania książki o historii.

*

Jak powyżej napisałam, książka składa się z dwóch części. Pierwsza to opis funkcjonowania instytucji: administracji, partii politycznych, milicji i Służby Bezpieczeństwa, Kościoła, szkół, służby zdrowia, zakładów pracy ze szczególnym podkreśleniem fabryki pługów, poczty, ochotniczej straży pożarnej. Mnie brakuje kultury, sportu i innych organizacji społecznych, a w latach bezpośrednio powojennych ludzie chętnie podejmowali działania wspólne. Ale pewne elementy dokonań z tego zakresu znalazły się w innych rozdziałach, więc brak ich wyszczególnienia nie obniża wartości książki.

*

Część duga – „Życiorysy niezwykłe” zawiera biogramy 80 osób, które zaznaczyły swoją obecność w życiu miasta w latach 1945 – 1955. Zdecydowana większość ich już nie żyje. Tylko nieliczni pozostali w Barlinku i tu żyją ich rodziny. Mając to w pamięci, trzeba podziwiać trud autorów w dotarciu do dokumentów i ustaleniu losów tych 80 wybranych ludzi.

A są to życiorysy naprawdę niezwykłe. Tu mają formę sprawozdawczo-biograficzną, ale nawet spoza tej suchej stylistyki wyłaniają się charaktery i przygody. Jeden funkcjonariusz SB okazuje się folksdojczem, ale po latach udaje mu się wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Drugi popada w alkoholizm i mimo popełniania ewidentnych wykroczeń jest stale chroniony i przenoszony z miejsca na miejsce. Albo AK-owiec, żołnierz powstania warszawskiego zastrzelony na polowaniu. Czy na pewno – tego dokumenty nie ujawniają. Ale ludzie byli o tym przekonani. Teraz te losy czekają na spopularyzowanie, a ludzie na wpisanie ich w świadomość lokalną mieszkańców.

*

Księga jest duża i gruba, format ani układ tekstu na stronach nie ułatwiają czytania,  a przecież nie mogłam się oderwać od lektury. Dobrze, że autorzy cytują dokumenty, a nie tylko dają ich fotokopie. W ten sposób przybliżają je odbiorcy. I dobrze, że tych dokumentów jest tak dużo. Podziwiam także, że udało się zgromadzić tak dużo zdjęć, zarówno z oficjalnych zdarzeń, jak i prywatnych. Ale nie wiem, dlaczego autorzy piszą np. „1955r.”, a nie „1955 r.”, czyli ze spacją. Nie rozumiem, dlaczego w biogramach zawsze jest „Jego”, „Jemu” z dużej litery. Taka forma wyrazu uznania jest – moim zdaniem – nadużyciem.

Niezależnie od wskazanych drobnych uchybień, podtrzymuję pierwsze zdanie tego omówienia. „Śladami pionierów Barlinka” to książka bezcenna, książka ważna dla miasta Barlinka. A najważniejsze, że powstała dzięki ludziom, którzy tam mieszkają.

 

***

Ewa Halina Dzierbunowicz, Stanisław Rewers i Grzegorz Przybylski, „Śladami pionierów Barlinka”, wyd. PPR Tongraf, Piła 2019, 264 s.

Książka jest dostępna w Dziele Regionalnym WiMBP.