Do czytania w fotelu

Zbigniew Rudziński, nasz czołowy propagator turystyki, autor wielu książek o Gorzowie i regionie, zaproponował niezwykle ciekawą książkę, ale nienadającą się do jej wykorzystywania w terenie. Z nią trzeba usiąść w głębokim fotelu, włączyć stojącą nad fotelem lampę, pod ręką postawić kubek gorącej herbaty i dopiero wtedy zabrać się do jej czytania. Przyznaję: stworzyłam sobie takie warunki i nie mogłam się oderwać od „Alfabetu gorzowskiego”.

*

Zbigniew Rudziński przyjął formę krótkich gawęd na rozliczne tematy związane z miastem Gorzowem i powiatem gorzowskim. Opowiastki te zachęcają do czytania, bo łatwe i przyjemnie podane. A wiadomości w nich bardzo dużo. Przede wszystkim moje wyrazy uznania dla autora za zgromadzenie tylu wiadomości ze wszystkich (chyba) dziedzin nauk i życia, łącznie z ciekawostkami. Nie ma jednego źródła tego typu informacji. Trzeba je skrupulatnie gromadzić przez wiele lat, śledząc wszystkie dostępne publikacje. Potem z tej bogatej bazy czerpać wiadomości do konkretnej publikacji. „Alfabet” jest na tyle pojemnym magazynem, że mogło do niego wejść wszystko, ale – co ważne – również nie za dużo, aby nie rozpraszać czytelnika. Moim zdaniem autorowi świetnie udało się wyważyć proporcje.

*

Od wielu lat czytam wszystko, co ukazuje się o naszym mieście i regionie, a jednak wiele informacji z „Alfabetu” było dla mnie nowych. Natomiast w innych miejscach chciałabym, aby autor dołożył coś, co mnie wydawało się ważne. Przykład? Oto Krupczyn, wieś niegdyś między Deszcznem a Brzozowcem, dawniej aż z dwiema karczmami, w których zatrzymywali się jadący ze Skwierzyny do Gorzowa. Już jej formalnie nie ma, została włączona w obszar Deszczna. W opowieści o Krupczynie Zbigniew Rudziński dużo miejsca poświęca patronowi niemieckiej nazwy miejscowości (Ober Alvensleben), a był nim Achaz Heinrich Alvensleben, pruski generał major. Ciekawa postać, ciekawa nota. Ale w tej samej wsi mieszkała nasza jedyna poetka ludowa Stanisława Plewińska, która pięknie pisała i pięknie malowała swoją ziemię najbliższą, czyli właśnie Krupczyn. Ja bym na pewno o niej napisała.

To nie jest zarzut pod adresem Zbigniewa Rudzińskiego, ale przykład, że każdy autor samodzielnie dobiera informacje i samodzielnie decyduje, które włączy, a które pomnie, jako dla niego mniej ważne.

*

Jak przystało na „Alfabet”, hasła ułożone są alfabetycznie, tyle że wiele w zaskakujących miejscach. Nie ma hasła Mościce, ale jest „K – jak kapliczki i wieża mościckiego kościoła” albo „M – jak mościcki dąb i głaz Wilhelma I”. Kto wpadnie na pomysł szukania informacji o Santoku pod literą „P – jak początki polskiej historii w Santoku”, a hasła „Santok” nie ma. W części poświęconej miastu Gorzów hasła są budowane bardziej jednoznacznie. Czytelnik łatwiej dotrze do informacji, której poszukuje.

Książka dzieli się na dwie części. Mniej więcej w połowie alfabet się kończy, aby na następnej stronie znów się rozpocząć pod tym samym tytułem. Dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że część pierwsza dotyczy powiatu gorzowskiego a część druga miasta Gorzowa. Nie ma spisu treści, nie ma alfabetycznego spisu miejscowości, o których mowa w tekstach, również nie ma nazwisk osób. Są to uchybienia redakcyjne, a nazwiska redaktora brak, bo pewnie w ogóle go nie było. W procesie produkcji książki autor nie za wszystko odpowiada, ale na tym przykładzie dobrze widać, co traci, gdy się takiego współpracownika eliminuje.

*

Z okładki patrzy na nas Warta spokojnie płynąca przez szeroką równinę w świetle zachodzącego słońca. Bardzo urokliwe zdjęcie Artura Suchockiego. W książce jest dużo ładnych zdjęć przedstawiających omawiane obiekty. Zdecydowaną większość wykonał sam autor Zbigniew Rudziński.

Na okładce obok siebie loga 14 jednostek terytorialnych i instytucji, które określone są jako współpracownicy. Choć nie wiem, na czym ta współpraca polegała, uznaję za niecodzienny przykład dobrego udziału we wspólnej sprawie. Tylko Zbigniewowi Rudzińskiemu mogło się udać namówienie 14 podmiotów do akceptacji celu przez niego wskazanego.

*

Nie musicie więc czekać na rozpoczęcie sezonu turystycznego, by zająć się „Alfabetem gorzowskim”. Siadajcie w fotelu i czytajcie, czytajcie. Gwarantuję, że znajdziecie tam wiele ciekawych i nieznanych wam dotąd wiadomości.

 

***

Zbigniew Rudziński, „Alfabet gorzowski”, wydawca Oddział PTTK Ziemi Gorzowskiej, 112 s.