Szczęście ma różne oblicza

Szczęśliwostka to bardzo ładne słowo. Jasne, zrozumiałe, urobione od prawdziwego szczęścia, a jednak rzadko używane. Odgrzebała je Magda Turska i tak nazwała swoje krótkie formy prozatorskie.

*

Magda Turska jest autorką dwóch książek prozatorskich: „Międzyczas, którego nie ma” i „Granice wodne”. Obie mają formę strumienia wrażeń. W obu jest – co prawda nikła – linia fabularna, ale obok niej rozwijają się różne opowieści i opisy stanów emocjonalnych. Zawsze najważniejsze jest autorskie ja.

*

Na stronie tytułowej „Szczęśliwostek” autorka dorzuciła: „Ciąg dalszy energii opowieści po Międzyczasie, którego nie ma za Granicami wodnymi”, jakby bawiąc się kontynuacją tamtych pomysłów. W najnowszej książce zawarte są różne gatunkowo małe formy prozatorskie. Nie ma choćby śladowej linii fabularnej. Autorka podzieliła książkę na dwie części. Pierwsza, obszerniejsza, oferuje większą ilość różnorodność kawałków, druga zawiera mniej opowiastek, ale opracowanych ze świadomością tworzenia literatury. A przecież w pierwszej są także wyrosłe z prawdziwej literatury, a więc – przyznaję – podział nie jest dla mnie czytelny.

*

O literaturze później, bo prawdziwym zaskoczeniem były dla mnie zawarte w książce reportaże z podróży. Wcześniej Magda Turska nie ujawniała swoich podróżniczych inklinacji, a tu prawdziwe odkrycia. Opowiada o miejscach rzadko przez turystów odwiedzanych. Lubi północ: Skandynawię, Szkocję, choć jest tu także urokliwa opowieść o Kutnej Horze w Czechach. Sugestywnie opisuje krajobrazy, umie celnie osadzić to co widzi w historii, łatwo nawiązuje kontakt z tubylcami i świetnie wychwytuje ich specyfikę.

Teraz wszyscy podróżują, ale najczęściej po szlakach wyznaczonych przez biura turystyczne, a widzą przede wszystkim lokalne piwo i siebie na tle np. morza lub góry, bo selfi jest najważniejsze. Magda Turska pokazuje, że o świecie można pisać inaczej, atrakcyjnie, ciekawie, przez pryzmat swojej osobowości.

*

Również z zainteresowaniem czytałam Magdy Turskiej opowiastki o filmach. Trudno je nazwać recenzjami, bo najczęściej nie ograniczają się do filmów aktualnie na ekranach, ale autora pisze o takich, które jej zapadły w pamięć. Tu także przejawia inklinacje ku sztuce skandynawskiej. Przypomina filmy raczej mało znane, ale ważne dla sztuki filmu. Opowiada o swoich związkach z filmem: z jaką wiedzą lub wrażliwością poszła na projekcję, na co zwróciła uwagę podczas oglądania, co w niej pozostało po obejrzeniu filmu. Bardzo mnie te refleksje poruszyły, chętnie bym poczytała lub posłuchała jej wrażeń o innych filmach, a najchętniej bym z nią podyskutowała.

*

Przyznaję: formy literackie Magdy Turskiej znałam wcześniej, a więc nie były dla mnie niespodzianką. Wiem jedno: Magda umie pisać. Takie stwierdzenie to banał, bo przecież każdy nauczył się pisać w pierwszej klasie szkoły podstawowej, a może nawet wcześniej. Ale nie o stawianie liter tu chodzi, a o stworzenie słowami literackiego świata. Tak jak dla mnie odkryła słowo „szczęśliwostki”, tak umie wykorzystywać znaczenie, a nawet brzmienie słów, by służyły dla jej celów. Jej język jest – gdy trzeba – lirycznie delikatny, a gdy ona chce – brutalnie mięsisty. Świetne są jej dialogi. Każda wypowiedź charakteryzuje mówiącego. Niby składa się ze słów używanych na co dzień,  jednak pasuje tylko do tego, kto ją mówi. Albo: tylko on może tak powiedzieć. Niektóre opowiastki mają klimat bliski poezji. Czyżby autorka i tę sferę literatury chciała obłaskawić?

Teraz będzie bezpośrednie moje wyznanie, słowami, które chciałabym, aby były tylko moje, aby nikt ich nie powielał: najmniej mi odpowiada tematyka literackich opowiastek Magdy Turskiej. Ją interesują odcienie, niuanse ludzkiej duszy. Zachowania z pozoru nieistotne, a które uczestnik zdarzenia pamięta przez całe życie. Piętrowe analizy psychiki, odległe przyczyny aktualnych stanów emocjonalnych itp. Wiem dusza człowiecza, to bardzo ważna sfera, wiem, wielka dziedzina psychologii tylko nią się zajmuje. Wiem, że z tego źródła wyrosły znakomite dzieła literackie. A jednak, przepraszam Magdę Turską i innych moich czytelników, ten rodzaj literatury mnie nie porusza. Jestem jednak przekonana, że krąg odbiorców tego typu literatury jest szeroki i im „Szczęśliwostki” gorąco polecam. Bo szczęścia zawarte w każdej „szczęśliwostce” mają zróżnicowane oblicza.

***

Magda Turska, „Szczęśliwostki”, wyd. Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wielkopolskim, Gorzów Wielkopolski 2022