05.03.2024

Legenda o cudownym obrazie Matki Boskiej w Gorzycy

Według starej kroniki, której autorem był prawdopodobnie Johann Blache (kaznodzieja górzycki w latach 1570-1606), w Górzycy od roku 1276 do roku 1322 rezydowali biskupi lubuscy. Zbudowali tam katedrę i zamek. Przy wyborze miejscowości na swoją rezydencję i ośrodek kultu cudownego wizerunku Matki Bożej decydujące znaczenie miało jej położenie. Kronikarz zdobywał swoje informacje od jednego z najstarszych mieszkańców Górzycy, von Thomasa Tschetschnowa, zwanego później Tschetsche, który z zawodu był krawcem. To on opowiadał mu stare historie, zasłyszane od swojego dziadka i stuletniego kramarza, Andreasa.

Cudowny wizerunek Matki Bożej, nieznanego pochodzenia, wykonany był z marmuru i znajdował się najpierw w Pamięcinie, wsi naszej Matki Bożej. Wioska należała właściwie do katedry, a później do biskupa. Wieś sprzedano, a cudowny wizerunek przewieziono do Górzycy i umieszczono w specjalnie wybudowanej kaplicy na lewym brzegu Viadriny, czyli Odry w obrębie miejscowości.

Górzycę nazywano wówczas Górzycą Maryjną. Cudowny wizerunek Matki Bożej z Górzycy był szeroko znany wśród ludności Pomorza, Śląska, Polski i Łużyc, która przybywała z pielgrzymkami.

O samej katedrze wybudowanej pomiędzy Górzycą i Owczarami na prawo od drogi wiadomo było, że miała dwie wieże. Powstała jeszcze za życia ojca Tschetsche, ale później ją zburzono. Poświęcona była Najświętszej Marii Pannie i w całości otoczona wodą. Prowadziło do niej kilka zwodzonych mostów.

O tym, że wizerunek Matki Bożej umieszczono w kaplicy po drugiej stronie Odry świadczy także fakt wybudowania w sąsiedztwie ogromnej skarbony na datki wiernych. Ofiarę składali nie tylko pielgrzymi, ale i okoliczna ludność różnych stanów, a w szczególności rybacy. Skarbona była opróżniana przez proboszcza co trzy kwadranse. Natomiast miejsce na pagórku, na którym stała, nazywane było Skarbonką. Jest prawie pewne, że Skarbonka i kaplica obrazu Matki Bożej znajdowały się bardzo blisko siebie.

Innym dowodem na to, że istniała Katedra i kapliczka maryjna, jest młyn katedralny z różano-wiklinowym ogrodem. Ogród o glebie piaszczystej, powierzchni dwudziestu czterech morgów, zarośnięty wikliną i pięknie pachnącymi różami, położony był wyżej niż otaczający go teren. Tutaj wizerunek Matki Bożej był bezpieczny przed powodzią. Grunty w pobliżu ogrodu nazywane były skarbonkami.

Ze względu na dużą liczbę pielgrzymów w pobliżu katedry sprzedawano żywność, głównie świeże bułki i inne towary. Dlatego leżące niedaleko młyna katedralnego wzgórze zostało nazwane wzgórzem bułkowym. Flisacy, którzy za przeprawę przez Odrę do obrazu Matki Boskiej pobierali opłatę czterech fenigów, zarabiali na tym dużo pieniędzy, szczególnie w niedzielę, po trzy tuziny groszy (grosz oznacza w języku niemieckim 10 fenigów).

Jest jeszcze jeden dowód potwierdzający usytuowanie kapliczki. W roku 1322, mieszczanie z Frankfurtu n/O, z zemsty na biskupie lubuskim Stephanie Kłótliwym, zniszczyli Górzycę. Jedynie kapliczka z wizerunkiem Matki Bożej przetrwały całą zawieruchę.

Jednak, czy od razu cudami słynąca figura znalazła się we wcześniej opisywanym miejscu, na lewym brzegu Odry? Okazuje się, że dopiero po stu latach zbudowano kaplicę maryjną. Tschetschnow wyjaśnia całą historię tak: jego dziadek przez długi czas żył w domu, który przetrwał zniszczenie miasta i w którym wcześniej mieszkał ksiądz. W owym domu, najczęściej w kuchni, pokazywał się w jasny dzień duch w białym stroju. Ojciec Tschetschenowa ze swoimi braćmi nie bał się go i podążał za nim aż na strych, ale duch zawsze znikał na ich oczach. Zjawa tak im wkrótce spowszedniała, że przestano na niego zwracać uwagę. To zjawisko jednak trwało, a dla uspokojenia tajemniczego przybysza postanowiono wybudować kaplicę, do której przeniesiono wizerunek maryjny z drugiego brzegu Odry. Duch przestał się ukazywać, a Matka Boża poprzez swój Górzycki wizerunek oddziaływała szczególną mocą i wypraszała łaski przybywającym z modlitwą. Według starej kroniki katedralnej znaleziono tak dużo kul i lasek oraz noszy ludzi kalekich i sparaliżowanych, że nie można było ich pomieścić na dwóch ogromnych wozach. Tschetschenow twierdził także, że za czasów życia jego ojca znaleziono w piwnicach katedralnych piękną odzież dziecięcą zrobioną z drogiego materiału, co oznaczało, że zostało tu uzdrowione dziecko bogatych pielgrzymów. Matka Boża Górzycka zasłynęła z obfitości wypraszanych łask, których doznawali proszący o uzdrowienie ciała i duszy.

Opracowanie: Rosemarie Pankow

Tłumacznie : Janusz Dreczka i Artur Żwirkowski

 

Wspomnienie                                        

Idea i propozycja podjęcia się polskiego przekładu legend i historii wschodniej części dawnej Nowej Marchii sięga roku dwutysięcznego i u mnie została zaszczepiona przez Bronisława Krycha. Po kolejnym, literackim maratonie „Przygoda przychodzi sama”  W Domu Kultury
i Biblioteki w Krzeszycach, radny Rady Powiatu Sulęcińskiego Bronisław Krych podszedł do mnie i poprosił, abym to ja podjął się tłumaczenia legend i historii dawnego powiatu torzymskiego niemieckiej autorki Rosemarie Pankow. Moja znajomość języka niemieckiego była niewystarczająca do tego, aby zrobić to tak, jak powinno być. Szukałem bratniej duszy do tłumaczenia i znalazłem młodego człowieka, Artura Żwirkowskiego. Czasu było bardzo mało; natychmiast, bez umów pisemnych, bazując na dżentelmeńskich zobowiązaniach zabraliśmy się do roboty. W dziesięć lat po niemieckim debiucie książki, dokładnie w 2002 roku, zgrabna i elegancko wydana książka w języku polskim była gotowa. Wkradło się trochę błędów, uciekło sporo poprawek, ale z satysfakcją zaprezentowały się Legendy i historie Ziemi Torzymskiej i Okolic w polskim wydaniu.

Radość i przyjemność z pochwał  Rosemarie Pankow, także wyrażonych w liście, były największą satysfakcją. Książka zaczęła swoje życie u czytelników. Adaptacje, przedstawienia, prezentacje, dyskusje, wspomnienia, czytania, a nawet filmiki uczniowskie rozpowszechniały dawne dzieje i życie mieszkańców Sternberger Landu, czyli  Ziemi Torzymskiej i wielu miejscowości z związanych Torzymiem. Krótko pisząc: ruszyła wielka przygoda małej książki. Zaczęło się tak: jest rok 1992, zaledwie dwa lata mijają od zjednoczenia Niemiec w rewolucyjnym czasie festiwalu wolności Polskiej Solidarności w Europie, wielu Niemców w swobodzie myśli zapragnęło obwieścić wszem i wobec, że nieprzerwanie przechowywana jest pamięć miejsca i czasu życia każdego człowieka. Werner Bader, przewodniczący Fundacji Brandenburg i Związku Ziomkostwa Berlin-Mark Brandeburg tak pisał we wstępie do książki Legendy i Historie Ziemi Torzymskiej i Okolic: wszyscy którzy interesują się historią, fascynują się literaturą, a w szczególności legendami, baśniami, są adresatami, do których kierowana jest ta książka. Właśnie w legendach ściśle związanych z danym regionem pojawiają się opisy krajobrazu, historia regionu zdaje się prosta i wzbogacona mitami. Legendy pełne są symboliki charakteryzującej dany obszar społeczno-kulturowy. Jest to także swoiste rozliczenie przodków. W legendach roi się od aniołów i diabłów, cudów, duchów, białych dam, złych panów, zbójców, szlachetnych rozbójników.

Treść legend, zdarza się, że rozmija się z historią. W książce, która trafiła do czytelników, grają błądzące i tajemniczo brzmiące dzwony, rozpalają się blade ogniki, duchy, ogniste smoki, biały pies, cudowny siwek, kruki, krasnoludki, olbrzymy i ukryte skarby rozbudzają wyobraźnię.

Legendy Ziemi Torzymskiej, dawnej części Brandenburgii, przypominają o życiu wsi i miasteczek zamieszkałych przed laty przez Niemców, a w których dziś żyją Polacy. Od Uradu, Ośna przez Górzycę do Kostrzyna, Lubniewice do Gorzowa, przez Paradyż, Świebodzin, Rzepin i Torzym do Sulęcina i wiele innych miejscowości.  Odkrywa się Kraina z jej pięknymi, historycznymi miastami. Zebranie legend tej okolicy i zapisanie w książce mają uchronić je od zapomnienia […] przeczytanie jej sprawi przyjemność nie tylko byłym i obecnym mieszkańcom Brandenburgii i Województwa Gorzowskiego, ale wszystkim, którzy obecnie mieszkają na obszarze byłego Powiatu Torzymskiego i obecnego Powiatu Sulęcińskiego.

Autorka książki, Rosemarie Pankow w swoim słowie na początku książki napisała: […] Theodor Fontane tak wspomniał Ziemię Torzymską w swoich wędrówkach: „kraj po drugiej stronie Odry” – Nowa Marchia jest bogata przyrodniczo i ma ciekawą historię. Pośrodku owego kraju leży Ziemia Torzymska – Kraina Klapsów i Knedli. Ziemia Torzymska rozciągała się na prawo od Odry mniej więcej od Kostrzyna, na północy aż do Fürstenbergu (dzisiaj części Eisenhüttenstadt) na południe. Jej granice wyznaczały rzeki: Warta, na południu Postomia, a na wschodzie Obra. Owa piękna piaszczysta część Brandenburgii żartobliwie nazwana Marchijską Piaskownicą  stała się w świadomości wielu ludzi białą plamą na mapie niemieckich legend. Napisanie tej książki ma wypełnić kolorami tę plamę – bo takie, barwne życie toczyło się na Ziemi Torzymskiej. Zbiór legend nie ogranicza się tylko do byłego powiatu torzymskiego, ponieważ mieszkaniec Ziemi Torzymskiej wiedział, że ze Słońska, z Kostrzyna czy Lubniewic to zaledwie żabi skok przez miedzę do Gorzowa. Zbiór legend oczywiście nie aspiruje do pełnego zbioru wszystkich istniejących legend. Starzy gawędziarze, tyle lat po wysiedleniu już prawie wymarli, coraz więcej twarzy popada w zapomnienie. Kalendarze i gazety z rodzinnych stron jako źródła informacji z danych czasów są trudno dostępne. Napotykając na kilka wersji tej samej legendy wybierałam najstarszą z nich. W wielu opowieściach zwraca na siebie uwagę szczegółowy opis miejscowości, które zostały odszukane na mapach. […] Prezentowany zbiór legend dedykowany jest wszystkim miłośnikom podań i baśni, wszystkim którzy pragną uzupełnić swoją wiedzę o dotychczas nieznanym sobie regionie, lub tę wiedzę przypomnieć. Wydanie w języku polskim legend o byłej Ziemi Torzymskiej ma przybliżyć obecnym mieszkańcom wyjątkowość tej okolicy tak pod względem historycznym, jak i krajoznawczym. Wszystkim czytelnikom życzę przyjemnej lektury. Mam nadzieję, że uda się ocalić od zapomnienia odnalezione opowiadania, zachować dziedzictwo kulturowe tej ziemi. Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy wspomagali mnie podczas pracy nad książką, szczególnie przy zbieraniu materiałów, docieraniu do źródeł informacji w tym także do ludzi. Serdeczne podziękowania kieruję pracownikom biblioteki miejskiej w Lewerkusen, paniom które pomagały mi niestrudzenie przez lata poszukiwań właściwej literatury. Również Panu dr. Beckerowi z Centralnego Archiwum Niemieckich Opowiadań Ludowych wyrażam ogromną wdzięczność za uwagi i uzupełnienie tego zbioru o suplement z bibliografią gawędziarzy i zbieraczy legend.

Tyle pani Rosemarie Pankow. Ja na tym tle pozwalam sobie przybliżyć jedną, dla mnie bardzo ważną legendę o cudownym wizerunku Matki Bożej w Górzycy, co robię za wielką namową Zbigniewa Czarnucha w związku z przypadającą w bieżącym roku rocznicą 900-lecia Biskupstwa Lubuskiego, z głównymi uroczystościami zaplanowanymi na 11 maja 2024 roku w kościele parafialnym pw. św. Jakuba Apostoła w Ośnie Lubuskim. Wspomnienie Górzycy ma swoją wielką wagę, gdyż odegrała ta wieś szczególnie ważną rolę w historii Diecezji Lubuskiej, a Matka Boża Górzycka niech będzie patronką przyszłości religijnego współistnienia na pograniczu polsko-niemieckim.

Janusz Dreczka