Fuga z Międzyrzecza

Nominowana właśnie do nagrody literackiej „Nike” powieść Edwarda Pasewicza „Pulverkopf” to fuga, w której spłatają się różne tematy i wątki. Dla mnie najważniejsze, że ich spoiwem jest Międzyrzecz: przedwojenny, wojenny i powojenny.

*

Edward Pasewicz co prawda urodził się w Kostrzynie (9.06.1971), ale dzieciństwo i lata szkolne spędził w Międzyrzeczu. Dlatego w powieści tak dużo tego miasta, choć najczęściej w niemieckiej formie Meseritz, a jeszcze więcej Obrawalde, czyli szpitala psychiatrycznego w Obrzycach. W latach wojny uśmiercano tam ludzi upośledzonych umysłowo lub fizycznie.

Świat przedwojenny reprezentuje pradziadek Patryka, Otto Vollmer, aptekarz, ale także filozof i filolog. Świat powojenny to wiecznie zgorzkniała matka Patryka, która 17 maja 1993 roku przygotowuje pożegnalne przyjęcie dla oficerów Armii Czerwonej opuszczającej sąsiednią Kęszycę. Ale najważniejsi są Patryk Werhunt i jego babka – Weronika Werhunt. Wszyscy są Polakami, choć noszą niemieckie nazwiska i biegle posługują się dwoma językami.

*

Główny wątek powieści dotyczy Norberta Wolfganga Stephana Hanna von Hannenheima, wybitnego niemieckiego kompozytora, który uważany jest za jednego z najwybitniejszych uczniów Arnolda Schönberga. Zmarł on 29 września 1945 roku w szpitalu w Obrzycach. Osiem miesięcy po zakończeniu wojny.

Patryk Werhunt odtwarza jego losy przed i w Obrzycach. Rekonstruuje je na podstawie zapisków swojej babki, która znała Norberta jeszcze sprzed wojny z Berlina. Mamy więc obraz życia artystycznej berlińskiej bohemy, coraz silniej ujarzmianej przez hitlerowców. Potem przez jego postać pokazane jest życie pacjentów w szpitalu, który nigdy szpitalem nie był, a miejscem uwięzienia i doprowadzania do śmierci ludzi zbędnych dla ówczesnego ustroju. Wreszcie zajęcie go przez wojsko sowieckie i los tych, którym udało się przeżyć.

*

Bardzo ważną postacią jest Weronika Werhunt, której Edward Pasewicz – wyznał to w wywiadzie – dał 80% cech swojej rodzonej babki. Polka, która większość życia przeżyła w Niemczech, przede wszystkim w Meseritz. Jest uporządkowana w swoim systemie wartości jak Niemka, ale z rzadka ujawnianą romantyczną duszą Polki. To ona ma ogromny wpływ na wychowanie wnuka, ona go kształtuje. Ona akceptuje jego przyjaciół Rosjan i Żydów, ona nikogo nie przekreśla, jest otwarta i tolerancyjna.

*

Najważniejszym jednak wątkiem jest proces dorastania Patryka, chłopca zagubionego między swoim niemieckim i polskim pochodzeniem, napiętnowanego z tego powodu przez kolegów. To jemu mieszkańcy Międzyrzecza wmawiają zbrodnię, której nie popełnił, a która w jego pamięci będzie tkwiła przez całą dojrzałość. Autor dodał mu jeszcze własne zainteresowania muzyką, która zbliża go do Norberta von Hannenheimana i buduje kolejną linię melodyczną tej powieści-fugi.

*

Po śmierci babci Patryk odnalazł jej zapiski, których rozszyfrowanie i uporządkowanie nastręcza mu wiele trudności. A gdzie nie ma pewności, wkracza fantazja, mnożą się możliwe wersje. Budowanie powieści o Norbercie Hannenheimanie zajęło Patrykowi dojrzałe lata. Jej fragmenty włączone są do „Pulverkopfa” tak precyzyjnie, że zacierają się granice tego co może być realne, a co wymyślone.

*

W powieści – jak w muzycznej fudze – nakładają się na siebie głosy i tematy, zacierają się granice, po których jedne zmieniają się w drugie, mnożą się ozdobniki, wersje poboczne. Ale choć autor świadomie kluczy, zmienia czasy i bohaterów, całość jest wyraźnie czytelna.

Muzyczną proweniencję podkreślają tytuły rozdziałów, w których autor wykorzystuje terminy muzycznych rytmów, wyznaczających rytm narracji. Pamiętać przy tym trzeba, że powieść tę napisał poeta wrażliwy na znaczenie i słowa i melodię zdania.

*

Termin „Pulverkopf” przetłumaczony jest w książce: stary kanonier / w gorącej wodzie kąpany / raptus / narwaniec / stary onanista. Współczesne słowniki internetowe nie znają tego terminu. W powieści tak babka nazywa Patryka. Edward Pasewicz przeniósł to rzadko używane słowo do tytułu, by jeszcze bardziej zdeprecjonować swojego bohatera? By jeszcze bardziej oddalić go od współczesnego czytelnika? By pokazać, że razem ze słowem odchodzi taki typ człowieka?

*

Z Międzyrzecza Edward Pasewicz przeprowadził się do Poznania, a w lipcu 2010 roku do Krakowa. Jest autorem 13 książek literackich, przede wszystkim wierszy, sześciu dramatów i kompozytorem dziewięciu utworów muzycznych.

Jego książki nominowane były do najważniejszych nagród literackich.

Bodźcem do napisania „Pulverkopfa” było rozszyfrowanie, że w Obrzycach zmieniono nazwisko Norberta Hannenheimana na inne, ale że to właśnie ten kompozytor zmarł tam 29 września 1945 roku.

Pasewicz pisał swoją powieść 16 lat. Wydana liczy 590 stron. W maszynopisie miała co najmniej jedną trzecią więcej. W zakończeniu autor dziękuje Beacie Stasińskiej i innym redaktorom za „niewyobrażalną cierpliwość” i że „bez waszej ciężkiej pracy nie zaistniałaby żadna książka”.

Powieść zbiera same pochwały. Czekamy na werdykt jury nagrody literackiej Nike. Po ubiegłorocznym sukcesie Zielonej Góry może tym razem Międzyrzecz wejdzie na wyżyny, choć za sprawą poznańsko-krakowskego poety, a tylko z międzyrzeckim rodowodem.

 

***

Edward Pasewicz, „Pulverkopf”, wyd. Wielka Litera, Warszawa 2021, 590 s.