Całkiem współczesne bajki

„Bajki o Sulęcinie”, wyd. KappaDruk, Sulęcin 2018, 40 s.

„W jednej z sulęcińskich piekarni mieszkały świeże bułeczki, cynamonowe pierniki, pudrowane pączki…”. Tak rozpoczyna się jedna z „Bajek o Sulęcinie”. Całkiem współczesnych bajek.
*
W ubiegłym roku biblioteka w Sulęcinie ogłosiła konkurs na bajkę związaną z miastem lub okolicami Sulęcina. Konkurs adresowany był do autorów, którzy amatorsko zajmują się pisaniem utworów literackich, bez ograniczania wieku ani miejsca zamieszkania. Warunkiem natomiast była ilustracja związana z tekstem. W regulaminie także sugerowano autorstwo rodzinne, czyli wymyślenie bajek wspólnie przez dzieci, rodziców i dziadków.
Odzew na konkurs zaskoczył organizatorów, prace nadchodziły z całego kraju, a nawet z Niemiec i z Anglii. Nagrodzone i wyróżnione zostały opublikowane właśnie w książce „Bajki o Sulęcinie”.
*
Najlepsza – zdaniem jury – bajka opowiada „Skąd się wzięło jezioro Ostrowskie?”, jako że jest jedynym w okolicy jeziorem o innym pochodzeniu niż sąsiednie – polodowcowe. Tomasz Walenciak wymyślił całkiem ciekawą historyjkę, łącząc różne elementy tradycyjnych baśni z legendą dotyczącą sprowadzenia wikliny. Opowieść Grażyny Nowak-Balcer (II nagroda) związana jest z corocznym Jarmarkiem Kogucim, jaki organizowany jest w Sulęcinie w Niedzielę Palmową. Magdalena Pochrząszcz jest autorką całkiem zgrabnego wierszyka, choć słabo osadzonego w realiach sulęcińskich i zapewne dlatego dostał dopiero trzecie miejsce. Pięć kolejnych utworów zdobyło wyróżnienia. Dwa z nich sygnowane są przez dwoje autorów (Maja Cichoń i Agata Hryniewiecka-Cichoń oraz Wojciech Obremski i Olivier Obremski), co sugeruje rodzinne tworzenie. Szkoda, że nie podano rodzaju pokrewieństwa.
*
Książka w ogóle nie zawiera ani informacji o konkursie, ani o jury, a o autorach co nieco można dowiedzieć się tylko z internetu. Na przykład, że Tomasz Walenciak, laureat pierwszej nagrody, jest od niedawna dyrektorem sulęcińskiego liceum, a Grażyna Nowak-Balcer (II nagroda) ma na koncie kilka wydanych książek dla dzieci. Natomiast na pierwszej stronie, zaraz za okładką, znajdują się loga aż 15 darczyńców. Na pewno są oni bardzo ważni, ale ci, którzy wymyślili i przeprowadzili konkurs także godni są wyszczególnienia, a autorzy choćby krótkiej informacji o sobie.
*
Dużym walorem książki okazały się ilustracje, choć warunek uczestnictwa, że autorzy, czyli literaci, mają sami rysować obrazki, wydawał mi się dość karkołomny. Co prawda każdy rysunek ma inną stylistykę, inną plamą lub linią opowiada o wymyślonym świecie, ale ta różnorodność bardzo urozmaica książkę.

***
„Bajki o Sulęcinie”, wyd. KappaDruk, Sulęcin 2018, 40 s.