24.05.2022

(7) Kościoły w roli obronnych twierdz

(7) Kościoły w roli obronnych twierdz

Przyglądając się uważnie fasadom i ścianom kamiennych kościółków, zachowanych na ziemi lubuskiej czy na Pomorzu Zachodnim, zauważamy na nich ślady różnych późniejszych budowlanych interwencji. Ich bliższa analiza ukazuje nam charakter obiektów warownych. Dokumentują to wysoko umieszczone niewielkie otwory okienne, w późniejszych przebudowach powiększone; małe, potem powiększane, otwory drzwiowe, łatwe do zablokowania w razie oblężenia; zachowane, niekiedy wąskie, otwory strzelnicze czy wieże pełniące rolę obronnych baszt.

Za tym obronnym charakterem kryją się z jednej strony polityczne uwarunkowania okresu i miejsca ich powstawania, z drugiej zaś dramatyczne okoliczności narodzin wsi nowego typu.

Strażnice granic

Analizując czas i przebieg narodzin wielkich fundacji zakonnych, powstających na ziemi lubuskiej za sprawą darowizn Henryka Brodatego i Władysława Odonica, rzuca się w oczy ich zależność od toczonych właśnie wojen. Udział rycerstwa kraju w wojnach odbywał się na zasadzie zwołania zbrojnych przez tak zwane wici. W przypadku wyprawy obronnej czy zdobywczej po jej zakończeniu, po pozostawieniu w zdobytych czy odzyskanych grodach wzmocnionych załóg, jej uczestnicy wracali do swych domostw. Dla politycznego zademonstrowania swego prawa do opanowanej ziemi, niczym późniejszy symboliczny sztandar wbijany w ziemię zdobytych wysp, książę nadawał tę ziemię rycerzom lub zakonom do jej zagospodarowania i obrony.

Henryk Brodaty na ogół czynił to, poprzestając na publicznym słownym oznajmieniu, bo słowo wypowiedziane przez władcę miało rangę prawa. Natomiast Władysław Odonic swe darowizny potwierdzał wystawionym dokumentem. Obdarowani, budując na otrzymanych ziemiach kościoły, w obliczu niebezpieczeństwa ataku ze strony pokonanego wroga nadawali im zarazem formę granicznych twierdz. Dobitnie jest to widoczne w kaplicy templariuszy w Chwarszczanach, wzniesionej tuż na pograniczu z księstwem pomorskim.

 

Il. Baszty obronne kaplicy w Chwarszczanach. (Rys. z folderu Projekt Chwarszczany Kampagne 2005)

Za taki kościół – pomnik politycznego panowania na określonym terytorium – można uznać także świątynię komandorii w Leśnicy, dziś Lietzen oraz świątynię w Lubiążu, jak nazywał się pierwotnie z woli Henryka Brodatego obecny Müncheberg. Były one symbolami władzy na tym terenie i strażnicami tamtejszego odcinka ziemi lubuskiej. W dokumencie lokacji powstających w tym rejonie wsi zawarto wymóg, który nakazywał kolonistom uczestnictwo w zbrojnej obronie stanu swego posiadania.

Najbardziej okazałą warownią znajdującą się w obrębie diecezji lubuskiej, a zbudowaną już w czasach panowania na ziemi torzymskiej margrabiów brandenburskich, był zamek joannitów w Łagowie. Ulokowany na usypanym wyniesieniu tuż przy przesmyku między dwoma jeziorami, wzbogacany z upływem lat o nowe dzieła obronne, strzegł na tym odcinku granicy Brandenburgii z Polską, co znamiennie uwidacznia do dziś Brama Polska obwarowanej handlowej osady.

Miejsca schronienia

Margrabiowie brandenburscy po roku 1249 na opanowanym wkrótce obszarze ziemi lubuskiej położonym na północ od Kostrzyna, gdzie z czasem powstała Nowa Marchia, proces kolonizacji zintensyfikowali, zakładając wsie i miasta. Mamy doniesienia z lat 1271–1272, w czasie których Wielkopolanie organizowali wyprawy zbrojne na Nową Marchię, mające na celu przeszkadzanie niemieckim zasadźcom w ich akcji kolonizacji tej ziemi.

Rocznik kapituły poznańskiej informując o jednej z nich, donosi o wysłaniu przez Bolesława Pobożnego swego bratanka, panicza Przemysława, za Noteć. Ten:

zebrawszy wojska polskie wraz z komesem Przedpełkiem, wojewodą wielkopolskim, i komesem Jankiem, kasztelanem kaliskim, którzy byli wtedy znaczniejsi w owym wojsku, najechał zbrojnie ziemie poza Drezdenkiem, które ojciec jego Przemysł przekazał był margrabiemu Konradowi, synowi margrabiego Jana z Brandenburgii, jako posag swej córki Konstancji. Gdy zapragnął splądrować wspomnianą ziemię, zbliżył się do pewnego zameczku (castello), który zbudował ów Konrad w wiosce (villa) zwanej Strzelce. Jego rycerze, jako sprawni i odważni, bez żadnych machin przystąpili do owego zamku z ogniem gwałtownym i wkrótce go zdobyli, a obrońców prawie wszystkich, jacy byli, zgładzili mieczem, oprócz kilku, jako jeńców wspomnianego szlachetnego panicza.

Potem mamy jeszcze między innymi doniesienie z roku 1278, w którym wyprawa księcia wielkopolskiego Bolesława Pobożnego na Nową Marchię dotarła aż pod Myślibórz, gdzie w miejscu zwanym Świętą Górą doszło do starcia z wojskiem margrabiów i zniszczenia Myśliborza, podczas którego spłonął akt lokacyjny miasta. Margrabiowie Albrecht III i Otto V szukali wtedy schronienia w Gorzowie.

Podobne wyprawy organizowane były przez Wielkopolan na położone za Wartą wsie ziemi torzymskiej. W tych warunkach mieszkańcy zakładanych kolonii budowanym przez siebie kościołom dodawali funkcje obronne, aby na wypadek napadu mieli się gdzie schronić.

Opisane wyżej zagony Wielkopolan nie wyczerpywały listy zagrożeń. Zapewne dawała o sobie znać także wierna wierze przodków miejscowa słowiańska ludność, nieprzychylna przybyszom i wprowadzanej przez nich religii, której te kościoły były symbolami.

Kilka dekad później, w następstwie wymarcia dynastii askańskiej margrabiów brandenburskich, nastąpił rozkład stworzonej przez nich Marchii z ziemiami leżącymi po obu stronach Odry.

Osłabienie państwa zaowocowało samowolą prywatnych wojen toczonych między sobą przez możne rody i miasta oraz obrosło degeneracją trwającego przez dziesięciolecia pospolitego bandytyzmu, uprawianego przez oddziały rycerzy-rabusiów grasujących także po wsiach.

Do tego doszły grabieżcze, niszczycielskie i zbrodnicze napady zagonów wojsk litewskich i polskich nasłanych w te okolice przez Władysława Łokietka w roku 1326, co zostało odnotowane w licznych przekazach klasztornych i miejskich kronik. Nawiązał do nich w następnym wieku Jan Długosz, zamieszczając w swym dziele pod tytułem Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego wpis następującej treści:

W czasie tej wyprawy barbarzyńcy walczący razem z Polakami dopuścili się wielu haniebnych czynów, znieważając kościoły Boże, klasztory i ich sługi, także dziewice i niewiasty. Król polski Władysław nie zabraniał bynajmniej tych świętokradczych i niegodziwych wybryków. Mordowano zarówno dzieci, jak starców.

W ścianie zbudowanego z kamieni formowanych w kwadry trzynastowiecznego kościółka w Radowie, znajdującego się w obrębie zespołu dóbr biskupów lubuskich, dostrzec można naprawiony później jej fragment wykonany już mniej starannie w innej murarskiej technice. Czy jest to ślad po tamtej wyprawie? Wiadomo, że jeden z jej zagonów grasował w tym rejonie.

 

Il. Ślad po zniszczeniach w ścianie kościoła w Radowie, naprawionych w okresie późniejszym

       Łatwo zatem zauważyć, że ściany kamiennych obronnych kościółków kryją także dramaty najazdów rozmaitych wrogów, przed którymi tutejsi parafianie w ich świętych murach szukali schronienia.

Zbigniew Czarnuch