Literackie talenty z Międzyrzecza

Nie wiem, ilu było autorów w części pierwszej, bo jej nie mam, ale w każdej kolejnej jest ich coraz więcej, a ukazało się już pięć. Wszystkie noszą tytuł „Z międzyrzeckiej szuflady”. Na okładkach szufladki ze starych bibliotecznych skrzynek katalogowych, każda część w innym kolorze. Takich skrzynek już w bibliotekach nie ma, ale pozostały jako symbol. I tajemnica, co taka szuflada może zawierać.

*

W „Międzyrzeckich szufladach” znajdują się opowiadania napisane przez uczniów tamtejszych szkół oraz przez dorosłych. Warunek podstawowy: treść opowiadania musi być związana z Międzyrzeczem. Mogą to być historyjki z odległej przeszłości lub nieznanej przyszłości, o ludziach lub o roślinkach a nawet zwierzętach, obojętne, ale muszą wyrastać ze wspólnego międzyrzeckiego domu. Taką formułę wymyślił nauczyciel Szkoły Podstawowej nr 3 Leszek Utrata. Zainteresował nią panie nauczycielki z innych szkół, a one propagują ideę pisania o swoim mieście wśród uczniów. Co roku wpływa kilkanaście propozycji, które są analizowane przez nauczycielskie grono, a wyrazem uznania jest kwalifikacja do druku. Ponieważ opowiadania te pełnią funkcję promocyjną, dalsze działania i koszty druku przejmuje Urząd Miasta. W ten sposób połączono zachwalanie Międzyrzecza z wyszukiwaniem talentów literackich i z rozbudzaniem ich fantazji.

*

Wśród autorów są również dorośli. Udziału nie odmówił nawet Artur Wodarski, poeta i prozaik, członek Związku Literatów Polskich. We wszystkich częściach są także opowiadania inicjatora – Leszka Utraty, nauczyciela z tytułem doktora nauk humanistycznych.

Stałą dostarczycielką ciekawych opowiadań jest Maria Kuszyńska, która z uczennicy Liceum Ogólnokształcącego przeistoczyła się w maturzystkę i kolejno w studentkę filologii germańskiej na Uniwersytecie Wrocławskim, a teraz chyba już absolwentkę tej uczelni. Trzeba dodać, że po drodze wygrała kilka konkursów literackich.  Może na oczach czytelników „Międzyrzeckiej szuflady” rośnie prawdziwa pisarka?

*

W czwartej części „Z międzyrzeckiej szuflady” znalazły się opowiadania uczniów: Michała Idzikowskiego „Wspomnienie”, „Michaliny Kręciszewskiej „Pszczoły i ich wielka moc”, Julii Rojek „Detektyw w habicie”, Mai Siudy „Huragan”, Hanny Wajman „Prawdziwe sny” i Małgorzaty Kozielskiej „Florencja według pana Sz.”. Już same tytuły gwarantują dużą różnorodność tematów i ujęć.

Natomiast do „szuflady dorosłych” zakwalifikowano trzy opowiadania:

Filip Czop, na co dzień lekarz, napisał zabawną trawestację historycznego faktu jak cesarzowi Napoleonowi udało się uniknąć śmierci w Międzyrzeczu. Wspomniana wyżej Maria Kuszyńska stworzyła osadzoną w latach wojny, gdy rządziła NSDAP, opowieść trochę z pogranicza sensacji, a trochę historii. Nie bardzo mnie autorka przekonała w sferze faktów, ale na pewno świetnie sobie radzi w sposobie pisania. Zapamiętajcie to nazwisko.

Natomiast Leszek Utrata opowiedział całkiem współczesną historię o miłości, o technice i o wszechobecnych projektach.

*

Już ukazała się piąta część „Międzyrzeckiej szuflady”. Do mnie jeszcze nie dotarła, ale obiecuję się zająć nią oddzielnie.

 

***

„Z międzyrzeckiej szuflady”, cz. II – 2018 54 s., cz. III – 2019 118 s., cz. IV – 2020 112 s., wyd. Urząd Miasta w Międzyrzeczu.