04.03.2010

Wiało ciepłem, mimo zimowej scenerii – po omówieniu książki Pilcher Rosamunde „Przesilenie zimowe” w DKK Drezdenko

Dnia 26 lutego 2010 roku w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy w Drezdenku odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, omawiano powieść Pilcher Rosamunde „Przesilenie zimowe”. W spotkaniu wzięło 9 osób. Powieść na długie zimowe wieczory, pełna ciepła i z żalem się z nią żegnamy, mogłaby mieć jeszcze kilka tomów, powstałaby saga o ludziach szczególnych, bo w pewnym sensie odrzuconych przez najbliższych, a jednak szczęśliwych, odnaleźli bowiem swe miejsce w życiu i są zadowoleni z tego, co przyniósł im los, akceptują go. Nie wiemy, jak potoczy się życie najmłodszej bohaterki, Lucy- ma lat dopiero czternaście, jednak życie doświadczyło ją mocno- jej matka i babcia są bezprzykładnymi egoistkami. Sprawdza się tu jednak przysłowie: Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki egoizmowi najbliższych poznaje nie tylko inne regiony kraju, daleko od Londynu, gdzie mieszka od dzieciństwa, znajduje przyjaciół, ludzi którym na niej zależy i gotowi są podporządkować swoje życie temu, by młoda dziewczyna czuła się chciana, akceptowana, kochana, ważna. Już jej młoda ciotka, siostra matki, Carrie, jest krańcowo od niej inna, mimo że też odrzucona – zostawił ją człowiek bliski, kochany, wybrał żonę i dzieci ze względu na nacisk rodziny- potrafi wczuć się w sytuację siostrzenicy i z myślą o niej podejmuje radykalne decyzje. Najbardziej jednak ciepłymi, serdecznymi ludźmi są: była aktorka scen londyńskich Elfrida i jej późniejszy mąż – oświadcza się jej już na końcu książki- Oskar, człowiek utalentowany muzycznie, nauczyciel gry na różnych instrumentach, wspaniały odtwórca muzyki organowej. Jego los też nie oszczędził- w wypadku spowodowanym przez jego nadużywającą alkoholu żonę, ginie nie tylko ona, ale i ich trzynastoletnia, pełna werwy i bardzo sympatyczna córka. Dodatkowym atutem powieści są również świetne opisy życia na prowincji, a później akcja przenosi się jeszcze dalej od Londynu, bo na północ Szkocji i tu czytelnicy poznają realia życia w zimie na terenach, gdzie albo mży deszcz, albo pada taki śnieg, że miejscowości oddalone od siebie tylko o kilkanaście kilometrów, znajdują się jakby na dwóch różnych kontynentach, nie ma z nimi żadnej łączności – drogi są nieprzejezdne, łatwiej dodzwonić się z Ameryki niż z sąsiedniego miasteczka. Dzięki temu jednak Carrie poznaje Sama, młodego człowieka, który zawitał do ich mieściny z Nowego Jorku, by tu, na północy reaktywować zakłady przemysłu wełnianego. Ten młody jeszcze człowiek, też odrzucony, zostawiła go żona, bo był pracoholikiem, zaczyna pod wpływem życzliwych, serdecznych, mających dla siebie nawzajem dużo czasu ludzi, patrzeć na świat inaczej, uczy się cieszyć z drobiazgów, być potrzebny, odpowiedzialny za innych nie tylko w pracy, sprawiać innym przyjemność i radość. Tych przypadkowo zgromadzonych w jednym miejscu ludzi, wydawałoby się zmęczonych życiem i nieszczęśliwych, łączy sympatia, chęć wzajemnej pomocy, radość bycia razem, także i dlatego, że czas to szczególny – zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a wraz z nimi przesilenie zimowe. To tytułowe przesilenie faktycznie następuje, ale nie tylko w przyrodzie, która tu jest szczególnie bliska wszystkim bohaterom, ma ono związek z losami ludzi, którym od pierwszych kart powieści towarzyszymy. Oskar, mimo że stracił najbliższych, odnajduje swe miejsce u boku Elfridy, pokochał ją, podziwia i szanuje za takt, poczucie humoru, poświęcenie, nieszablonowość i wielkie serce, a dowodem na to, że przesilenie też go dotknęło, jest fakt, że podczas Pasterki zasiada do organów – nie grał na żadnym instrumencie od chwili śmierci żony i córki – przełamał się, by sprawić innym przyjemność, zgrał ludziom, na których mu zależało, ale jednocześnie zaakceptował to, co wydarzyło się kilka miesięcy wcześniej, Elfrida odebrała jego obecność w kościele, przy instrumencie, jako pojednanie z Bogiem. Lucy , którą kolejny raz zawiodła matka i babcia, znalazła swe miejsce w domu Elfrydy i Oscara, Sam odnalazł uczucie w Carrie a ona, ona potrzebuje czasu, by wszystko sobie ułożyć. Na uwagę zasługują nie tylko piękne opisy przyrody, ale choćby pełne lekkości i humoru dialogi, krytycyzm bohaterów wobec siebie, co nie jest sprawą łatwą, także opisy postaci – wiemy, jak każdy z bohaterów wygląda, co lubi, co je , co mu sprawia radość, ocena postaci podawana nie wprost, ale na podstawie ich działania. Ważne jest i to, że w powieści występuje kilka pokoleń, trzy, jednak ich przedstawiciele znakomicie się z sobą porozumiewają, a nawet autorka pozwala młodemu bohaterowi, jakim jest osiemnastoletni Rory, syn pastora, podpowiedzieć najlepsze rozwiązanie sytuacji, w której znalazła się Lucy. I choć chłopak ma rozjaśnione włosy i kolczyk w uchu, jest pracowity, sprawiedliwy, odważny i wrażliwy, umie myśleć, a czas , jaki pozostał mu do kontynuacji nauki poświęca na prace charytatywne daleko od domu i kraju.

 
A zatem warto sięgnąć po powieść R. Pilcher, bowiem wieje od niej ciepłem, mimo zimowej scenerii, a bohaterowie są ludźmi, których chciałoby się mieć w rodzinie i obok siebie. Następne spotkanie wyznaczono w marcu ,będą wówczas omawiane inne klimaty. zapraszamy

Moderator D.Halicka