19.01.2011

Trudna powieść o trudnych sprawach – spotkanie DKK w Witnicy

18 stycznia 2011 r. witnicki DKK „Czytadło” rozmawiał o powieści „Piąta strona świata” Kazimierza Kutza.

Irena Wieczorek: Pierwszy raz zetknęłam się ze Ślązakami na wczasach nad morzem. Z nami rozmawiali piękną polszczyzną, a ze sobą mówili po śląsku. Wieczorami przepijali jeden do drugiego w kółko… Wcześniej się z tym nie spotkałam.

Urszula Wawrzyniak: Są elementy, który mnie zniechęcały do „Piątej strony”. Głównie narracja, brak dialogów…

Janina Drogosz: Za dużo w tej książce koneksji: dziadkowie, pociotkowie, pociotkowie pociotków… Nawet nie starałam się spamiętać kto, gdzie i z kim…  Ale z czasem przekonałam się, że liczą się tylko dwie rodziny: Chroboków i Czornynogów.  Chrobok Alek (?) jest najbardziej mściwym gestapowcem, został zwerbowany przez Niemców już w latach 30.  Ponieważ żył w tej wsi, był gminnym pisarzem, wiedział, którego sąsiada przeznaczyć na „odstrzał”. Chroboka zastrzelili Rosjanie w 42. roku w Kijowie. Wiedzieli, kim on jest. Jego żona to ukrywała, nie mówiąc o wnuczce… Ta ich rodzinna tajemnica jest rozwiązana na ostatniej stronie.

Lucjan Czornynoga jest lekarzem. Po wojnie wyjeżdża do Niemiec. Popełnia samobójstwo na wieść, kim był jego teść.

Urszula Wawrzyniak: Jakie odnosisz wrażenie w odniesieniu do separatyzmu śląskiego?

Janina Drogosz: W ciągu 70 lat Ślązacy wiele razy walczyli nie wiadomo za co. Na początku XIX wieku nie wiedzieli, kim są. Polskość poczuli dopiero w czasie powstań śląskich. One coś w nich wyzwoliły. Sam Lucjan, który był znanym lekarzem, wyjechał na pochodzenie.

Urszula Wawrzyniak: Pamiętam czasy Gierka, kiedy Ślązacy byli hołubieni. Można zrozumieć, że teraz chcą stworzyć coś własnego.

Bożena Zachacz: Historie jak z „Blisko, coraz bliżej”.

Irena Wieczorek: I „Perły w koronie” Kutza.

Urszula Wawrzyniak: Czytałam książkę „Cały ten Kutz” – jego biografię. Ciekawa, barwna postać. Cztery żony… Czytało się jednym tchem – w odróżnieniu od jego powieści. Tematyka śląska jakoś jest mi obca.

Janina Drogosz: Trzeba przebrnąć przez pierwszą część.

Urszula Wawrzyniak: Czasem tak bywa, że warto przebrnąć przez początek. W moim przypadku tak było z „Jeźdźcem Miedzianym” Paulliny Simons. Myślę, że przydałoby się dołączyć do „Piątej strony” drzewo genealogiczne.

Janina Drogosz: Albo na okrągło czytać przez pół roku. Wtedy byśmy się rozeznali w kutzowych koneksjach.

Urszula Wawrzyniak: Ślązacy powinni być zainteresowani „Piatą stroną świata.”. Może teraz i ja doczytam do końca? Poczułam się zachęcona.

Not. Władysław Wróblewski

W spotkaniu wzięło udział pięć osób. Następnym razem będziemy rozmawiać o „Grze anioła” Carlosa Ruiza Zafona.