Teatralna przyjaźń sprzed lat

Gorzowa dotyczy tylko niewielki fragment w tej książce, ale ciekawy, dlatego go przybliżam. Najpierw bohaterowie;

Jerzy Grotowski – znany na całym świecie, jeden z najważniejszych twórców nowatorskiego teatru. W Opolu założył Teatr 13 Rzędów, potem przeniósł się do Wrocławia, gdzie prowadził Teatr Laboratorium i gdzie teraz pracuje Instytut im. Grotowskiego. Opowiadał się za teatrem, w którym istnieją tylko aktor i widz, odrzucał wszystko, co jest zbędne podczas odbioru widowiska teatralnego. Preferował tzw. teatr ubogi, ale bardzo dużo wymagał od aktorów.

Irena i Tadeusz Byrscy – artystyczne małżeństwo, oboje byli aktorami i reżyserami, a swoje poglądy na funkcję teatru i warsztat aktorski wywodzili z teatru Juliusza Osterwy. Opowiadali się za teatrem głęboko osadzonym w kulturze i gotowym do pełnienia misji społecznej. Świadomie misję tę realizowali poza stolicą. Przed wojną w Wilnie, a po wojnie w Toruniu, Opolu, Kielcach, Poznaniu i na końcu artystycznej drogi – w Gorzowie. W latach 1963-1966 Irena Byrska była dyrektorką naszego Teatru im. Juliusza Osterwy, a Tadeusz Byrski często reżyserował i występował jak aktor.

 

*

Gdy w 1960 r. Teatr 13 Rzędów po raz pierwszy pokazał się w Warszawie, odbyła się – jak określił Jerzy Grotowski – taka wspaniała prasowa nagonka. Wtedy Irena i Tadeusz Byrscy napisali do niego list z przesłaniem: nie bójcie się, nie rezygnujcie, mimo że będą się z Was śmiali – jak człowiek robi coś naprawdę, to inni pękają ze śmiechu.

Jerzy Grotowski po latach przyznał, że było to dla niego bardzo ważne zdanie. Od lat towarzyszy wszystkiemu, co robimy, a także – muszę podkreślić – mojej osobistej działalności.

Jerzy Grotowski miał wtedy 27 lat i był na początku artystycznej drogi. Państwo Byrscy zbliżali się do sześćdziesiątki, ukształtowani zostali w całkiem odmiennej formule sztuki Teatru, a mimo to od razu doskonale zrozumieli ideę Grotowskiego. Gdy wysyłali ten pierwszy lat, jeszcze go nie znali. Grotowski natychmiast odpowiedział serdecznie dziękując. Tak zawiązały się kontakty ważne dla obu stron. Zbigniew Osiński poświęcił im książkę „Nazywał nas bratnim teatrem”. Przyjaźń artystyczna Ireny i Tadeusza Byrskich z Jerzym Grotowskim. Zamieścił w niej 75 listów z 37 lat, jakie między sobą wymienili Grotowski oraz rodzina Byrskich, bo oprócz rodziców pisał także syn Maria Krzysztof Byrski. Na pewno nie są to wszystkie listy, jakie wymienili.

*

Jerzy Grotowski zapraszał państwa Byrskich na swoje premiery, a także przy innych okazjach. 4 grudnia 1964 r. Irena i Tadeusz Byrscy oraz siedmioro aktorów gorzowskiego teatru pojechali na trzydniowe warsztaty do Teatru 13 Rzędów w Opolu. Choć wizyta przypadła na piątek, sobotę i niedzielę, zespoły obu Teatrów miały zajęcia kondycyjne i artystyczne.

Panią Irenę cieszyło, że  – jak potem napisała w liście do Jerzego Grotowskiego –  mogliśmy stanąć do wspólnych ćwiczeń i nie byliśmy bezradni wobec Waszego poziomu wyszkolenia, to znaczy, że nie trzeba udziału sił nadprzyrodzonych, a w naszej mocy jest osiągnąć podobny poziom.

Wizyta w Opolu rodziła dalsze plany. Zamierzano zaprosić Jerzego Grotowskiego do Gorzowa na ćwiczenia głosowe, których to rozpiętość mogliśmy ocenić obserwując Waszą pracę. Nasza grupa snuła nieśmiałe projekty o wspólnym obozie kondycyjnym, aby jeszcze bardziej wykorzystać osiągnięcia Opolan. 

W Zbiorach Instytutu im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu znajduje się zdjęcie z gorzowskiego przedstawienia „Don Alvaresa…” z ręcznym podpisem na odwrocie: Opole 6 grudnia 1964 r. Oby to spotkanie nie było ostatnim, czyli na pamiątkę naszej pierwszej wizyty w Teatrze 13 Rzędów. Poniżej podpisy Ireny Byrskiej, Tadeusza Byrskiego oraz aktorów: Maćka Bornińskiego, Witolda Andrzejewskiego, Aleksandry Grzędzianki-Chamiec, Krystyny Niemczyk, Krystyny Łyczkowskiej, Bolesława Idziaka i Marka Łyczkowskiego.

*

Zaawansowane były przygotowania do wizyty teatru Grotowskiego w Gorzowie w następnym roku. W dniach 2-5 grudnia 1965 r. planowano prezentację „Księcia Niezłomnego” w Zielonej Górze, a potem na trzy dni Teatr Laboratorium miał przyjechać do Gorzowa. Wiadomość ta trochę zaskoczyła Irenę Byrską, bo 18 listopada, a więc na trzy tygodnie przed wizytą, pisała do Jerzego Grotowskiego: Z prawdziwą radością otrzymaliśmy ostateczną wiadomość od dyr. Stoka (dyr. Teatru im. L. Kruczkowskiego w Zielonej Górze – dop. KK), że zespół 13 Rzędów zawita do Gorzowa. Jest to dla nas okazja do pogłębienia kontaktu, który rozpoczął się właśnie przed rokiem. Postaramy się Wam zapewnić jak najlepsze warunki potrzebne do Waszej pracy.

Ale to nie było łatwe. Goście mieli być w Gorzowie od 6 do 8 grudnia. Tymczasem 6 i 7 grudnia (poniedziałek i wtorek) sala teatru już była wynajęta dla innego zespołu, natomiast na 8 grudnia zaplanowano własne przedstawienie „Dziadów” i „Warszawianki”. Ponadto w tę środę miało się odbyć spotkanie Klubu Przyjaciół Teatru. Pani dyrektor zapewnia w liście, że spróbuje pogodzić wynajmującego salę z wrocławskim zespołem, który w tych dniach zamierzał tylko przeprowadzić próby. Natomiast jest gotowa odwołać własne przedstawienie. Tego dnia mogą mieć Państwo cały teatr, z wyjątkiem biblioteki, bo tam odbywały się spotkania klubu. Na zakończenie podkreśla: Bardzo chcielibyśmy, aby podczas Waszego u nas pobytu niektóre ćwiczenia odbywały się razem. Czekamy i wielce sobie obiecujemy po tym spotkaniu.

Do wizyty jednak nie doszło, bo koszty przyjazdu okazały się za wysokie i przyjazd przesunięto na wiosnę 1966 r. Na pewno ponownie rozważano gościnne występy Teatru Laboratorium, bo zachował się krótki list Ireny Byrskiej z 29 kwietnia 1966 r. Z żalem przyjęliśmy do wiadomości przesunięcie terminu, ale rekompensują nam to sukcesy Teatru 13 Rzędów na świecie. Będziemy trzymać kciuki w czasie paryskiej batalii.

Teatr Jerzego Grotowskiego zaczął podbijać świat. Irena Byrska odeszła z Gorzowa po zakończeniu sezonu w czerwcu 1966 r. Na tym zamyka się gorzowski epizod w kontaktach państwa Byrskich z Jerzym Grotowskim.

*

Jednak kontakty trwały nadal. Nie tylko z Ireną i Tadeuszem Byrskimi, ale także z ich synem Krzysztofem, znanym indianologiem, który Grotowskiemu przecierał szlaki w Indiach.

Wiele lat potem, w kwietniu 1989 r. Irena Byrska powiedziała do studentów PWST w Warszawie:

Grotowski uważał się za kontynuatora Reduty, nie za naśladowcę. I chociaż nasz teatr różnił się od teatru Grotowskiego, to on sam nazywał nas swoim „bratnim teatrem”. (…) Mimo różnicy temperamentu, metod pracy i innych form na scenie, istnieje miedzy nami więź, bo jego i nasze korzenie tkwią w tej samej glebie.

Wielostronne kontakty Ireny i Tadeusza Byrskich z Jerzym Grotowskim są tematem książki Zbigniewa Osińskiego „Nazywał nas bratnim teatrem”. Niestety, nie ma jej jeszcze w gorzowskiej bibliotece. Może moja rekomendacja sprawi, że zostanie zakupiona.

***

Zbigniew Osiński, „Nazywał nas bratnim teatrem. Artystyczna przyjaźń Ireny i Tadeusza Byrskich z Jerzym Grotowskim”, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, Gdańsk 2005