12.02.2010

Krzeszycki Dyskusyjny Klub Książki w gorzowskim teatrze

W ramach działalności Gminnej Biblioteki Publicznej krzeszycki DKK 22.01.2010 r. gościł w gorzowskim Teatrze na spektaklu „Klimakterium… i już”. Spieszę się więc prędziutko donieść Paniom i Panom – kto z Państwa nie miał jeszcze okazji być na tej sztuce to zapewniam, że WARTOOOO! Sztuka rewelacja, niesamowita uczta ,mistrzowska gra znakomitych aktorek: Elżbiety Jodłowskiej, Krystyny Sienkiewicz, Grażyny Zielińskiej i Elżbiety Jarosik. Pełen profesjonalizm i duża dawka humoru. Wszystkie Panie z naszego DKK ale i widzowie obecni w teatrze byli urzeczeni sposobem przedstawienia problemu klimakterium – słowa wstyd, ale problem dotyczący niemal wszystkie Panie po …dziesiątce – NIESTETY. Wspaniały pomysł i wykonanie .Teksty – cała prawda z życia wzięta. Takiej dawki humoru jaką nam widzom dostarczono po prostu nie pamiętam, a mięśnie brzucha i twarzy mocno nadwyrężone. Cała czwórka Aktorek nie ma sobie równych. Miałam wrażenie, że również one świetnie się bawiły. Trzeba być naprawdę dobrym aktorem, żeby publiczność tak właśnie to odbierała. Ponad dwie godziny spędzone w towarzystwie przesympatycznych Aktorek to czas niezapomniany, a wspomnień i wrażeń na zimowe i mroźne wieczory – całe mnóstwo. Owacji na stojąco w gorzowskim teatrze tego wieczoru nie było końca. Po spektaklu możliwość bezpośredniej rozmowy z aktorkami oraz wspólne zdjęcie. Gratulujemy Pani Elżbiecie Jodłowskiej autorce spektaklu i aktorce tak skonstruowanego scenariusza nie wspomnę o kunszcie gry aktorskiej!

 
Przytoczę Państwu kilka informacji o „Klimakterium… i już” ze źródeł: “Klimakterium … i już” (coś między kabaretem, musicalem a farsą). Bohaterkami musicalu są cztery kobiety w wieku “menopauzalnym”. Wszystkie mają problemy, z którymi muszą się uporać. Pragniemy pokazać, że klimakterium jest wpisane w życie kobiety – mają je bohaterki występujące na scenie, ale także kobiety siedzące na widowni – miały, mają albo będą je miały. Jest to czas dla kobiety trudny, co wcale nie znaczy, ze beznadziejny. Ważna jest świadomość wspólnoty pewnych doświadczeń – kobiety siedzące na widowni dowiadują się, że ich dolegliwości nie są czymś wyjątkowym. Mimo iż menopauza dotyczy wszystkich kobiet, jest to temat wstydliwy, a co za tym idzie – starannie pomijany. Poprzez spektakl pragniemy zilustrować, w sposób zrozumiały, przystępny i humorystyczny, jak rożnymi sposobami można sobie z tym radzić. Jedne bohaterki chcą się poddać zastępczej terapii hormonalnej , inne boją się jej i wybierają ziołolecznictwo, jeszcze inne idą w kierunku jogi lub ćwiczeń gimnastycznych. Sztuka ma pokazywać owe różne zachowania, zawsze jednak w sposób humorystyczny – tym bardziej, że sam humor jest doskonałym lekarstwem (bez skutków ubocznych). Śmiejąc się łatwiej znosimy przeciwności losu. Aktorki nie boją się śmieszności, nie wstydzą się grać postaci w wieku średnim i starszym. To znane postacie medialne, potrafiące rozbawić i wzruszyć publiczność. Pokazują, że można być czynną i twórczą kobietą, bawić się i tańczyć do późnego wieku. Nikt, tak jak druga kobieta nie zrozumie cierpień, których doświadcza się w tym czasie. Stąd popularne “babskie” spotkania na których można porozmawiać na “wstydliwe” tematy, o których trudno rozmawiać z mężem czy dziećmi. Myślę, że problemy czasu klimakterium najlepiej charakteryzuje początkowy tekst, który kobiety “rapują” na początku przedstawienia. Spektakl ma za zadanie pokazać, że każda kobieta ma na to wszystko swój dobry sposób. Najważniejsze by ten temat przestał być tematem tabu, by móc o tym rozmawiać. Ważne tematy nie muszą być przedstawione poważnie, dlatego tak ważny jest w spektaklu humor.

Notowała z “zapałem” Jolanta Solińska