Zmagania z prawdą – spotkanie z Agatą Tuszyńską w WiMBP w Gorzowie Wlkp.

12 kwietnia 2012 roku w WiMBP w Gorzowie Wlkp. spotkała się z czytelnikami Agata Tuszyńska, reportażystka i jedna z najlepszych polskich biografistek. Dyskusję w sposób bardzo ciekawy poprowadził Rafał Grzenia, krytyk literacki i filmowy.

Największą pasją pisarki jest odkrywanie tożsamości innych ludzi, stąpanie ich śladami, docieranie do tajemnicy, jaką jest każdy los. W Gorzowie zdradziła czytelnikom, że wybór bohaterów jej biografii nie jest przypadkowy. Jest konsekwencją ważnych pytań, często trudnych, bolesnych, które są dla niej ważne w danym momencie życia. Pisząc o ludzkich losach, szuka na nie odpowiedzi. Jednak zaraz potem dodała z uśmiechem, że kobiety są bardziej interesujące, mają złożoną osobowość, wiele twarzy. Dlatego bohaterką jej kolejnej książki będzie znowu kobieta, narzeczona pisarza i malarza Brunona Schulza, Józefina Szelińska. Agata Tuszyńska historię tej miłości poznała między innymi dzięki kilkudziesięciu listom Józefiny do Jerzego Ficowskiego. Listy udostępniła żona Ficowskiego.

Wielu czytelników pytało o bohaterkę poprzedniej biografii, Wierę Gran. Padło między innymi pytanie o odpowiedzialność etyczną pisarza, o jego prawo do upubliczniania zdobytych informacji, zwłaszcza po śmierci bohatera książki – Ryszarda Kapuścińskiego czy właśnie Wiery Gran. Agata Tuszyńska przyznała, że faktycznie nie przedstawiła Wiery w zbyt korzystnym świetle, ale jej nadrzędnym celem było zbliżenie się do prawdy o życiu pieśniarki. Dlatego starała się pokazać ją taką jaką po prostu była kilka lat przed śmiercią – zdziwaczałą, żyjącą w ciemnym, zakurzonym mieszkaniu, zapomnianą, rozgoryczoną… Wiera Gran chciała mówić, a Agata Tuszyńska chciała słuchać. Korzyść była więc obopólna. Książka nie miała na celu osądzania kogokolwiek czy wymierzania oskarżeń. Pokazuje złożoność okupacyjnego czasu i ludzkich wyborów. Pisarka stanowczo podkreśliła, że bardzo ważyła racje, nie stawała po żadnej stronie, nie osądzała.

Pytana o polsko – żydowskie korzenie, przyznała że długo wypierała ze świadomości prawdę o swoim pochodzeniu. To było dla niej trudne doświadczenie, ale teraz jest bogatsza o drugą kulturę. Niemniej jednak zapytana kim się czuje dzisiaj, bez wahania odpowiedziała, że jest Polką, bo myśli i pisze po polsku.

Po spotkaniu wielu czytelników dziękowało za to niezwykłe spotkanie. Jedna z czytelniczek, bardzo wzruszona, opowiadała w kuluarach pisarce o żydowskiej dziewczynce, którą w czasie wojny ukrywała jej rodzina, inna zdradziła że jej ojciec pamiętał Wierę Gran sprzed wojny, że była piękna, wszyscy mężczyźni oglądali się za nią jak szła ulicami Warszawy…

 

Anna Królewicz – Spętany, koordynator wojewódzki DKK