Spotkanie autorskie profesora Stanisława Niciei – promocja V i VI tomu „Kresowej Atlantydy”

25 września 2015 roku w siedzibie głównej WiMBP im. Zbigniewa Herberta przy ul. Sikorskiego 107 odbyło się czwarte już spotkanie autorskie profesora Stanisława Sławomira Niciei promujące cykl opowieści o historii i mitologii miast kresowych pt. „Kresowa Atlantyda”, tym razem tomy – V i VI (kolejne dwa z zakładanych trzydziestu, choć  z każdym rokiem liczba docelowa zwiększa się). Obok gorzowskiej książnicy współorganizatorem spotkania było Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Gorzowie Wlkp. Na spotkanie przybyło blisko 150 osób, w większości byłych Kresowian, by wraz z Panem Profesorem udać się w podróż sentymentalną do kraju dzieciństwa. Gościa powitali ze strony Biblioteki Pani Dyrektor Marzena Wysocka, ze strony Towarzystwa Pan Prezes Stanisław Juzwa. Profesor Nicieja, wykładowca i rektor Uniwersytetu Opolskiego, swoje obowiązki związane z uczelnią doskonale łączy z pracą dokumentalisty i pisarza. Jest autorem licznych książek oraz artykułów prasowych poświęconych tematyce kresowej, publikowanych także na łamach „Gazety Lubuskiej”. Monumentalna „Kresowa Atlantyda” jest jednak największym wyzwaniem dla Profesora, stała się jego życiową misją. „Pod naciskiem czytelników, z niecierpliwością czekających na kolejne części, wpadłem w trans pracoholika japońskiego” – zażartował profesor Nicieja. „Nie wiem, czy wystarczy mi życia i siły, ale moim pragnieniem jest zachowanie pamięci o kresowej Atlantydzie, dwustu miastach, które Polska zostawiła na Wschodzie w wyniku dziejowych zawirowań” – powiedział w jednym z wywiadów. W tomie V i VI zostały nakreślone dzieje m.in. miast: Sambor, Rudki, Nadwórna, Bitków, Delatyn, Stryj, Kuty, Kniaże, Baniłów, Rybno i Załucze. Profesor Nicieja, zapytany podczas prelekcji w Stanisławowie przez przywódcę tamtejszych „neobanderowców”, dlaczego pisze o historii „naszych”, ukraińskich, a nie „swoich”, polskich miast?, odpowiedział: „Jestem polskim historykiem i piszę o polskiej historii dla Polaków, o miastach niegdyś polskich, w których urodziła się i tworzyła pierwsza liga polskiej elity naukowej i kulturalnej. Nie można tej historii ot tak wyciąć z pamięci”. Sednem, ideą przewodnią, jaką kieruje się autor, pisząc „Kresową Atlantydę”, jest ukazanie związanego z przesiedleniami procesu przeszczepiania mieszkańców miast kresowych do miast znajdujących się w granicach Polski pojałtańskiej. Zjawisko to nie zostało dotąd opisane ani w literaturze, ani w filmie polskim – zawyrokował profesor Nicieja. Chlubny wyjątek to trylogia „Sami swoi” – „to wielki, ponadczasowy film”. W „Kresowej Atlantydzie” przykładów takich spektakularnych przeszczepów (nieraz całych dzielnic, grup społecznych czy zawodowych) można by mnożyć, np. Stanisławów do Opola, Lwów do Wrocławia, Bytomia i Gliwic (lwowscy politechnicy), Wilno do Torunia (humaniści) czy słynący z jedynego na świecie pomnika buraka cukrowego Chodorów do Raciborza (cukrownicy). Historię kresowej Atlantydy tworzą jednak pojedynczy ludzie, wielcy i „mali”, przy czym podział ten jest umowny, bo – jak pokazała historia, często stawiająca swych bohaterów przed trudnymi wyborami – często ci „mali” okazują się wielkimi i na odwrót. Ich losy przenikają się, wzajemnie warunkują, co nie pozostaje bez wpływu na stronę formalną książki. Dzieje postaci czy całych rodzin wpisane w historie poszczególnych miast zazębiają się, przechodzą jedna w drugą, stanowiąc jednak wydzielone graficznie, samodzielne cząstki, moduły. „Buduję książki modułami, aby można było czytać je od dowolnej strony, …aby sięgali po nie młodzi” – mówił zatroskany profesor Nicieja. Wśród przywołanych na kartach V i VI tomu (także na piątkowym spotkaniu) ubarwionych anegdotami postaci z przeszłości, często legend tamtych lat, znaleźli się arystokraci, politycy, przemysłowcy, ludzie nauki, pisarze, artyści i sportowcy, m.in. wybitny muzyk, aranżer, odkrywca młodych talentów i twórca orkiestry Polskiego Radia Jan Cajmer, spowinowacony poprzez żonę z rodem Jaruzelskich wybitny, światowego formatu aktor Zbigniew Cybulski czy pisarze, jak młodziutki i skłonny do psot Kornel Makuszyński i jego incydent z księdzem Cieńskim, przeżywający kryzys twórczy po krytyce Seweryna Goszczyńskiego Aleksander Fredro (tu także perypetie związane z palcem wielkiego komediopisarza z mauzoleum rodzinnego Fredrów w Rudkach) czy choćby tragiczna śmierć Tadeusza Dołęgi-Mostowicza na moście w Kutach, niosącego pomoc Polakom uchodzącym do Rumunii we wrześniu 1939 roku. Drugą z form dokumentowania przez Profesora dziejów kresowych miast obok słowa pisanego jest film. Tym razem profesor Nicieja zabrał widzów w osiemnastominutową wędrówkę po Morszynie, jednym z najmodniejszych w II RP kurortów, słynącym z kąpieli borowinowych i gorzkiej wody leczniczej, ale i z nowoczesnej architektury (art déco) i pięknego krajobrazu. Tu dla podreperowania zdrowia, i oczywiście w celach towarzyskich, zbierał się świat bohemy. Z naturalnych dobrodziejstw Morszyna korzystali m.in. Aleksander Zelwerowicz, Jan Kurnakowicz i Wilam Horzyca. Tu swoje dolegliwości gastryczne wodą ze źródła św. Bonifacego leczyła wybitna aktorka Mieczysława Ćwiklińska. Profesor Nicieja poruszył też kwestie związane ze skomplikowaną i bolesną polsko-ukraińską historią. Mówił także o swoim warsztacie pisarskim, bo przecież tak szeroko zakrojona publikacja (każdy tom zawiera ok. trzystu zdjęć i tysiąca nazwisk!) wymaga czasu, dyscypliny, wypracowanych metod zdobywania i gromadzenia materiałów oraz szerokich kontaktów. Imponujące tempo pracy nie byłyby możliwe bez wsparcia i pomocy jego żony Haliny, która czuwa nad redakcją kolejnych tomów, jest jego menedżerem, a nawet szoferem podczas podróży z odczytami autorskimi. Wystąpienie Pana Profesora zostało nagrodzone szczerymi brawami. Przybyli na spotkanie mieli możliwość nabycia wszystkich wydanych dotąd tomów „Kresowej Atlantydy”, uzyskania autografu oraz podzielenia się z autorem swoimi wspomnieniami i dokumentami.

 

Anna Sokółka