Najważniejsi są bohaterowie i szczegóły – uważa Mariusz Szczygieł, jeden z najlepszych polskich reportażystów. 23 czerwca 2014 r. w WiMBP w Gorzowie Wlkp. zdradził czytelnikom tajniki swojego warsztatu

O sobie mówi: „jestem ze szkoły reportażu Hanny Krall”. Ceni również Ryszarda Kapuścińskiego i Egona Erwina Kischa, jednak to Krall jest dla niego autorytetem. Od niej nauczył się skracać. „W swoich tekstach wolę mniej niż więcej. Czytelnik nie może być znużony” – powiedział na spotkaniu. „Pisanie to jest gra z czytelnikiem” – uważa Szczygieł i podkreśla, że musi być ona interesująca. Ważne jest dla niego poczucie, że nie marnuje ludziom czasu. Dlatego tak istotny jest w reportażu element zaskoczenia, budowanie napięcia poprzez dawkowanie informacji – jak w kryminale. Nie mniej zaskakujące powinno być zakończenie, czyli puenta. Szczygieł kolekcjonuje zdania, w których jest zawarte wszystko, zapisuje myśli i wypowiedzi, które mogą mu się kiedyś przydać, stać się puentą reportażu. 

Uważa, że żeby być dobrym reporterem trzeba mieć zdolność zapamiętywania szczegółów i słuchania ludzi. Zdobyte informacje często weryfikuje, bo czasami rozmówcy kłamią. Dopytuje się wówczas, czy jest ktoś kto mógłby to potwierdzić albo dodać jakieś szczegóły. No właśnie – szczegóły. Dla Szczygła mają kapitalne znaczenie, bo budują tekst. Szczegóły mogą sprawić, że nawet banalny temat można opowiedzieć tak, żeby był fascynujący. Najważniejszy jest jednak wybór bohatera reportażu. Ważniejszy nawet od formy, bo to on, jego historia tworzy atrakcyjną dla czytelnika opowieść. Dlatego lubi historie z tajemnicą. Zawsze stara się bliżej poznać człowieka, o którym będzie pisał. Nigdy nie zaczyna od zadawania pytań. Wie bowiem, że bohaterowie bardziej otwierają się, kiedy najpierw mogą pokazać mu kawałek swojego świata, opowiedzieć o sobie. „Trzeba tak słuchać drugiego człowieka, żeby czuł się bezpieczny. Nie krzywić się, że czyjeś życie jest nie takie jak byśmy chcieli” – wyjaśniał na spotkaniu, dodając że reporter nie powinien oceniać ani osądzać swojego bohatera. Powinien za to być za niego odpowiedzialny. Pisać tak, żeby mu nie zaszkodzić, zrobić wszystko, aby zakamuflować bohatera, jeśli to konieczne. Dlatego on nie mógł pogodzić się z tym, że bohaterka jego reportażu („Śliczny i posłuszny”) została rozpoznana przez internautów, pomimo że nie podał jej imienia, nazwiska, miasta ani wykładanego przedmiotu. Długo chodził z poczuciem winy, dlatego reportażu o podobnej sile nie chciałby już napisać. Z drugiej strony cieszy się, że tekst został nagrodzony, że doceniono reportaż jako gatunek.

            Pisarstwo Mariusza Szczygła trudno jednoznacznie sklasyfikować. W jego książkach reportaż miesza się nieraz z esejem historyczno – społeczno – obyczajowym, czasami można się w nich doszukać przypowiastki filozoficznej.Wojciech Tochman powiedział mu kiedyś, że jest taką Marylą Rodowicz reportażu. Czy to trafne porównanie? Chyba tak, bo na spotkaniu w Gorzowie Szczygieł przyznał, że lubi zmiany, eksperymenty. Chce się ciągle rozwijać
i zaskakiwać czytelnika. Czekamy zatem na nowe odsłony Mariusza Szczygła.

 

Anna Królewicz – Spętany, koordynator wojewódzki DKK