31.05.2011

Gretkowska w dąbroszyńskim DKK – filii witnickiej biblioteki – ile namiętności w polskości?

30 maja 2011 r. dąbroszyński DKK rozmawiał o „Miłości po polsku” Manueli Gretkowskiej.

Jesteśmy ruchomymi, rozgadanymi wieżami Babel. Wynosimy bezwstydnie pod niebiosa miłość i z braku wzajemnego porozumienia rozsypujemy się w psychiczne ruiny. – pisze w swejpowieści autorka. I nie bez powodu. Główny bohater „Miłości po polsku” – Miłosz Kencki to postać, wokół której toczy się akcja powieści. Przestrzeń Miłosza to niespełnione nadzieje na znalezienie „lepszego jutra”.  Wraca z emigracji przegrany i zmęczony życiową klęską, losem rozwodnika i bankruta. I wtedy spotyka kobietę swojego życia. Dzieło Gretkowskiej okazało się znakomitym materiałem na dyskusję:

– Autorka jak zwykle gmatwa ludzkie losy, ale to czyni jej książki ciekawymi.

– Ten Miłosz zachowywał się dość dziwnie jak na człowieka, który poniósł tyle porażek. Doskonale potrafi ocenić drugiego człowieka. Sprawia też wrażenie, że dobrze wie, co i dlaczego mu w życiu nie wyszło. A przecież sam jest wielkim przegranym.

– Ale potrafił się dogadać z dziećmi. Choć po prawdzie lepiej mu to wychodziło na odległość.

– Tak ale dopiero do latach, i wtedy kiedy dzieci dorosły i zrozumiały, że to w końcu ojciec.

– A związek z Alicją? Kiedy Miłosz jest gotowy na udany związek, ona nie potrafi się w tym wszystkim odnaleźć.

– Zdawałoby się, że osoby z kart książki są przerysowane, ale starczy się rozejrzeć. Pełno dookoła różnych indywidualności. Nie są znacząco inne od bohaterów powieści.

– Jak dla mnie za dużo w tym wszystkim psychologizowania. Prostszy język byłby łatwiejszy w odbiorze.

– Zdecydowanie tak. O ile większa przyjemność, kiedy się samemu „rozlicza” postać.

– Szkoda tylko, że wszyscy bohaterowie są życiowo nazbyt doświadczeni. Trochę brakuje tu normalności.

not. Kamil Bujnicki

 

W spotkaniu wzięło udział  5 osób. Na następnym spotkaniu omówimy „Trzepot skrzydeł” Katarzyny Grocholi.