06.05.2016

„Afryka nieznana” – spotkanie z podróżnikiem w bibliotece w Trzcielu

W cyklu spotkań z podróżami, w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy w Trzcielu 28 kwietnia 2016 r. odbyło się spotkanie z podróżnikiem, globtroterem Piotrem Kowalczykiem. Nasz gość, który podróżuje po całym świecie, tym razem odwiedził kraj Gwineę Bissau, która leży między Senegalem a Gwineą Konkary w Afryce Zachodniej. To małe państewko jest 10 razy mniejsze od Polski, posiada 1 milion mieszkańców, obszarem można je przyrównać do polskich Mazur. Wizę do tego kraju można kupić w Moskwie, ale lepiej wjechać na teren Senegalu w małym miasteczku Ziguinchor można ją mieć za 35 euro, bo cena w stolicy wynosi 75 euro. Od XV wieku do 1973 roku była to najgorzej traktowana kolonia portugalska, niepodległość odzyskała 1974 roku. Bissau jest stolicą tego państwa, zamieszkuje ją 200 tysięcy mieszkańców. Samolotem tam nie można dotrzeć po tym jak w Afryce Zachodniej wybuchła epidemia eboli, loty zostały tam zawieszone, chociaż nie odnotowano tam ani jednego zachorowania na ten wirus. Jeżeli chodzi o zdrowie trzeba przed wyjazdem pamiętać o szczepieniach. Największym zagrożeniem dla zdrowia w tym rejonie jest malaria, którą roznoszą komary, które są wszędzie. Idąc ulicami tego miasta mamy wrażenia jakby nikt tam nie mieszkał. Wszędzie widać stare opuszczone i zaniedbane kamienice, wybudowane w stylu kolonialnym. Okazuje się, że wszędzie widać pudła z dykty o wielkości dużych kartonów, są to miejsca, w którym mieszka ludność tubylcza. W Afryce są bardzo mało rozwinięte linie kolejowe. W Gwinei Bissau możemy poruszać się tylko lądem, jedyną formą komunikacji są autobusy, Bush Taxi samochody osobowe typu Van i Bus. Są to samochody, w bardzo złym stanie, ale spełniają zapotrzebowanie tamtejszych mieszkańców. Do takiego środka lokomocji jakim jest samochód Van wchodzi około 12 osób. Pasażerowie, którzy siedzą z przodu płacą dwa razy więcej od tych z tyłu siedzenia, najmniej płacą ci, którzy przewożeni są w bagażniku. Na samochodzie przewożone są uwiązane bagaże, można zobaczyć na dachu również często przywiązane żywe zwierzęta (kozy). Postoje w trakcie podróży takimi wyeksploatowanymi taksówkami, zdarzają się bardzo często. Śmiesznie wyglądają wycieraczki w samochodzie, które były pociągane raz z lewej strony, raz z prawej za specjalne sznurki, które w ten sposób spełniały swoją funkcję. Wszędzie wszechobecny jest czerwony pył towarzyszący podczas jazdy podróżnikom. Drogi w tym rejonie są również w bardzo złym stanie. Ze względu na klimat tropikalny najlepiej poruszać się drogami w porze suchej, która trwa od listopada do maja. W porze deszczowej drogi bywają nieprzejezdne. Gwinea Bissau leży na szlaku narkotykowym z Kolumbii do Europy, często tubylcy biorą udział w przemycie narkotyków, bo jest to ich jedyne źródło utrzymania. Nagminnie można spotkać mężczyzn palących marihuanę, jak również podróżnik miał okazję zobaczyć w samym centrum w stolicy w ogrodzie rosnące konopie. Państwo to posiada wiele wysepek, do których można dostać się promem. Ilość pasażerów branych na pokład jest wiele razy przekroczona, dlatego podczas żeglugi często taki prom ma bardzo niebezpieczne duże przechyły. Promy nie pływają zgodnie z rozkładem, a jak się zepsują to trzeba czekać około dwóch tygodni na kolejną okazję. Najlepiej wynająć małą łódkę rybacką, żeby móc się przepłynąć na inną wyspę, ale taki transport nie zawsze jest bezpieczny, ponieważ takie łódki często ulegają zatopieniu. Trzeba pamiętać, że w kraju tym przypływ i odpływ jest co, 12 godzin. Jeżeli chodzi o wyżywienie tubylcy żywią się rybami, ryżem sprowadzonym z Indii lub Chin oraz dostępnymi warzywami i owocami, które rosną w tym kraju. Turysta musi się przygotować dobrze pod względem finansowym na taką podróż, ponieważ ceny dla odwiedzających są 2 lub 3 razy wyższe niż dla mieszkańców i walutą ulubioną jest euro. Warto będąc w Gwinei Bissau odwiedzić Park Narodowy Cantanhez i zobaczyć lasy deszczowe, piękne drzewa puchowca, palmy oleiste, palmy bananowe. Wśród tych drzew kryją się ogromne nietoperze, których rozpiętość skrzydeł dochodzi do 1,5 metra. Oprócz nietoperzy możemy tam spotkać szympansy, pawiany i około 2-3 metrowe kopce termitów. Tamtejsza ludność pomimo biedy i trudnych warunków życia potrafi ugościć spragnionego i głodnego turystę z radością. Noc zapada tam nagle o godz. 18.00 i często od razu jest też wyłączany prąd, brakuje również wody w hotelach, bywa tylko w wiadrach. Jeżeli chodzi o religie jakie, tam występują to 45% są to wyznawcy islamu, 35 % są to tradycje i wierzenia regionalne i 20 % katolików. Turysta, który chce się wybrać w ten region musi pamiętać o wizie, szczepieniach i o pieniądzach, których musi mieć na dwa tygodnie około 4-5 tysięcy zł.
Wioletta Fabian – BPMiG w Trzcielu

Materiał nadesłany 6.05.2016 r. przez BPMiG w Trzcielu

Oprac. W. Żurawski