Zabawili się

Ukazał się 10. numer „LandsbergONu”, gorzowskiego magazynu fantastycznego. Całkiem inny od poprzednich.

Wcześniejsze numery zawierały prace literackie i plastyczne skupione wokół np. science fiction, fantasy, horroru, fantastyki postapokaliptycznej, a nawet baśni lub legend. Warunkiem publikacji był związek z Gorzowem: miejscem akcji, przeszłością, przyszłością, a nawet tylko relacjami autora z naszym miastem. Powstała w ten sposób solidna gałąź literatury i sztuki lokalnej.

*

Z okazji jubileuszowego, dziesiątego numeru, redakcja postanowiła się zabawić. Jak przebiegała robota, nie wiem, ale podpisało ją 15 autorów, jedni jako twórcy fabuły i dialogów, inni jako autorzy opisu miejsc. Czytelnicy otrzymali tekst wypełniający wszystkie strony numeru, bez żadnych ilustracji. Nosi on tytuł „LandsbergOn: Strażnicy Gorzowa”. Spotykamy w nim wszystkich (chyba) bohaterów opowieści drukowanych w poprzednich numerach, którzy tu zderzają się ze sobą, odnajdują nowe relacje, przenoszą w przeszłość i przyszłość. I wszystko to w scenerii Gorzowa, nie tylko teraźniejszej, ale historycznej, co wyjaśniono specjalnymi dopiskami.

Autor pomysłu tak się tłumaczy: W ostatnich latach powstało mnóstwo przeróżnych crossovderów i kolaboracji między różnymi markami, a do głównego nurtu wchodzi koncept multiuniwersum, realizowany np. w ostatnich serialach i filmach Marvela. Doszedłem do wniosku, że te serialowe i filmowe rozwiązania chyba nie były szczególnie obecne w literaturze, a na pewno nie w Polsce, w Lubuskiem, czy w Gorzowie.

Tak zrodził się pomysł, że „Gorzów neksusem światów”, który stał się tytułem wstępniaka. Neksus to związek, splot, centrum, gdybyście jeszcze nie znali tego słowa.

*

Autorami opowiadania „Strażnicy Gorzowa” są gorzowianie, ale także współpracownicy z Opola, Warszawy i Darłowa. Redakcja przygotowała zamieszczoną w internecie mapę śródmieścia Gorzowa z zaznaczeniem miejsc, gdzie rozgrywają się zdarzenia. To dla ewentualnych czytelników, którzy nie znają naszego miasta, bo mapa ta niczego specjalnego nie odkrywa. Na zakończenie podano – w kolejności pojawiania się – listę postaci oraz np. zdarzeń, z jakich utworów pochodzą, pewnie po to, aby sobie lekturę przypomnieć.

Krótko mówiąc dużo zrobiono, aby zawartość jubileuszowego „LandsbergOnu” była atrakcyjna. Niestety, moim zdaniem, nie jest. Jest natomiast bałagan wątków, postaci i zdarzeń. Czytelnik gubi się w ich natłoku. Lektura zamiast ciekawości rodzi znużenie, bo mało co do siebie pasuje.

Pomysł może był dobry, ale nie wyszedł. Autorzy pewnie sami się zabawili swoimi konceptami, wyraźnie cieszyli się z ich piętrowego ich rozbudowywania, jednak czytelnikowi tej radości nie przekazali. Przynajmniej mnie – nie.

*

Redaktorem naczelnym „LandsbergOnu”, co ciągle widnieje w stopce, jest Mariusz Sobkowiak. To on zawsze podpisuje artykuł wstępny, w numerze są także jego teksty, zazwyczaj najlepsze. Ten numer podpisał Kamil Kwiatkowski – zastępca redaktora naczelnego. Brak choćby śladu Mariusza Sobkowiaka. Czy to rewolucja?

***

„LandsbergOn”. Gorzowski magazyn fantastyczny nr 2 (10), wyd. Stowarzyszenie na rzecz Innowacji Społecznych „Novum”. Wszystkie numery są dostępne na stronie www.landsbergon.pl