Wszystko o strażakach

Wszystko o strażakach

Księga „75 lat terenowej ochrony przeciwpożarowej ziemi lubuskiej” jest duża, gruba i zawiera wszystko, co składa się na historię tej formacji od 1945 r. do początków 2020 r. Do tego bardzo dużo zdjęć.

Autor księgi – Marek Skrzypczyk przez wiele lat pracował w różnych jednostkach straży pożarnej, a na emeryturę odszedł z wysokiego stanowiska zastępcy lubuskiego komendanta wojewódzkiego PSP. Przez lata pracy gromadził dokumentację, a gdy nareszcie miał czas, zajął się spisywaniem historii straży najpierw w Nowej Soli, a teraz na obszarze całego województwa lubuskiego.

*

Zasadniczą część księgi wypełnia kalendarium ochrony przeciwpożarowej z podziałem na lata i obszary, bo zasięg „ziemi lubskiej” zmieniał się wraz ze zmianami administracyjnymi. Rok po roku, z datami dziennymi spisane są tu wszystkie ważne zdarzenia: zmiany na stanowiskach, wyposażenie, kształcenie strażaków, ich udział w różnych formach rywalizacji, a także wypoczynku. Stosunkowo najmniej to informacji o pożarach lub innych akcjach. Pewnie dlatego, że to strażacka codzienność.  Odnotowano tylko te największe i najważniejsze.

Między kartami z kalendarium autor dodał syntetyczne omówienie ważnych problemów. Z przeszłości np. „Sytuacja prawna funkcjonowania ochrony przeciwpożarowej w latach 1945 – 1949”, „Podstawowe wyposażenie lubuskich straży pożarnych w latach 1945 – 1949”, a z nowszych – „Utworzenie krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego”, „Współpraca międzynarodowa lubuskich straży pożarnych”, „Dzień strażaka”.

Druga część księgi poświęcona jest na prezentację powiatowych komend straży pożarnej od 1945 r. do dziś.

Do tego mnóstwo zestawień, wykazów, spisów itp.,

*

Spośród tysięcy suchych informacji, które niełatwo się czyta, od czasu do czasu można wyłowić takie, które upamiętniają zachowania strażaków.

Podczas pożaru we Wschowie 8 maja 2015 r. kpt. Adrian Juruć zachował się niezgodnie z regulaminem i nie podał tlenu poszkodowanej. Zasłużył na naganę. A nie podał, bo rozpoznał u niej chorobę płuc. Gdyby w zgodzie z regulaminem podał tlen, naraziłby kobietę na ciężkie powikłania. Za to odstąpienie od obowiązujących zasad dostał Złoty Medal Ferdynanda de Martiniego nadany przez Europejskie Stowarzyszenie Dobroczynności i Solidarności Społecznej.

25 lipca 2016 r. w Zielonej Górze paliło się mieszkanie na drugim piętrze. Gdy strażacy przyjechali, zobaczyli stojącą na balkonie kobietę, na którą wprost napierał ogień z wnętrza. Natychmiast wspięli się po drabinie mechanicznej ruszyli jej na ratunek, bez sprzętu zabezpieczającego ich drogi oddechowe. No i doznali lekkich, na szczęście, obrażeń. Za ten czyn znaleźli się na piątym miejscu w świecie w konkursie honorującym bezgraniczne i bezinteresowne poświęcenie strażaków w codziennej służbie. A sam konkurs organizuje… producent strażackich drabin.

*

Czy wiecie, że lubuscy strażacy są najlepiej przygotowani do gaszenia lasów? Na terenie województwa mamy najwięcej powierzchni zalesionych, wiec trzeba liczyć się także z pożarami lasów. Nasi specjaliści w tej dziedzinie często uczestniczą w gaszeniu lasów zagranicą.

Choć zawód strażaka cieszy się w opinii społecznej wysokim uznaniem, coraz mniej jest chętnych do tej pracy wymagającej ciągłego poświęcenia i chłodnego umysłu.

W całej księdze przedstawiono bardzo wielu strażaków wytłuszczając ich nazwiska, a także prezentując na zdjęciach. Ale zauważyłam tylko kilka pań i to w ochotniczych formacjach, a nie w zawodowych. Bo strażak to mężczyzna. I nie zanosi się na zmianę.

 

***

Marek Szczypczyk, „75 lat terenowej ochrony przeciwpożarowej ziemi lubuskiej”, wyd. Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim, Gorzów Wielkopolski 2020, 238 s.