Tę książkę trzeba czytać powoli

Książkę „Wodne granice” Magda Turska zadedykowała „Kostkom lodu – niezależnie od ich stanu skupienia”. W prologu pisze: Kostki lodu są kanciaste i twarde. Łatwo je poukładać jedną obok drugiej. Mają zasady. Trudno je złamać. W tej formie czują się pewnie. Są poukładane. Ale nie mogą tak trwać długo. Zaczynają się topić, stają się obłe, przestają być jednorodne, by w końcu zamienić się w zwykłą wodę. Magda Turska podziwia wodę. Przeżyła powódź we Wrocławiu i teraz ma obsesję wody, choć jednocześnie widzi jej urodę i siłę.

*

W innym miejscu pisze o wodzie: Nie potrafię cię opisać, bo wymykasz się wszelkim definicjom. (…) Jesteś czasami kap, kap, kap. Czasami stała i twarda, Czasami kłębiasta. Czasami zgniła. Albo świeża. A czy mogą być wodne granice? Czy woda podda się rygorom? A może ani kostka lodu, ani ciecz nie są najważniejsze, a właśnie przechodzenie z jednego stanu w drugi?

Książka napisana jest prozą, ale przytoczone wyżej fragmenty mają wyraźne cechy poezji. Autorka kieruje biblioteką w Kłodawie, jest zapaloną czytelniczką, ma wyrobiony gust literacki. W tej książce narrację prowadzi najczęściej w pierwszej osobie liczby pojedynczej, ale jednocześnie zastrzega, że to nie jest pamiętnik. Są obrazy z Wrocławia – zawsze z dodatkiem „miasta miłości”, ale też z Gorzowa – niestety, bez żadnego dodatku. Każdy rozdział pokazuje inne miejsce, inne osoby, inne wrażenia, ale razem tworzą sugestywną całość. Są jak szkatułka, w której otwiera się coraz to inną skrytkę, by odkrywać nowe cuda.

*

Nie umiem zachęcić: przeczytajcie tę książkę koniecznie, bo czyta się ją trudno. Nie ma w niej akcji, nawet nie ma bohaterów z określonymi charakterami, choć są zdarzenia i są ludzie. Sytuacje i szkicowo zarysowani bohaterowie stają się pretekstem do rozważań znacznie ważniejszych niż to co dalej. Mówią o kondycji człowieka, otwierają czytelnika na najważniejsze pytania.

Dlatego trzeba tę książkę czytać powoli, kawałkami, można nawet w innej kolejności, niż to ułożyła autorka. Bo różne są stany wody i różne drogi do poznania człowieka. A o to właśnie chodzi. Poznać najpierw siebie, by zrozumieć innych.

*

W procesie poznawania ogromnie pomocny jest internet, bo tam czujemy się bezpieczni, bardziej otwarci niż w bezpośredniej rozmowie. Ale z drugiej strony coraz silniej kierują nami emocje niż racjonalne myślenie. Przestajemy być kostkami lodu, ale chyba jeszcze nie jesteśmy bezwolną wodą. Mam nadzieję.

*

Książkę wydała Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie. Co prawda ukazała się przed czterema laty, ale dla mnie ciągle pozostaje pełna niespodzianek. Wróciłam do niej przez przypadek, szczęśliwy przypadek i dlatego polecam, bo warto do niej sięgnąć. Jej lektura dostarcza dużo satysfakcji. Książka jest dostępna we wszystkich filiach w Gorzowie i w bibliotekach w północnej części województwa lubuskiego.

 

***

Magda Turska, „Wodne granice”, Gorzów Wlkp. 2017, wyd. Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta, 114 s.