Świadectwo wojny

Przeczytałam „Dziennik 1933-1945” Victora Klemperera. Wstrząsająca lektura.

*

Victor Klemperer urodził się 9 października 1881 r. w Landsbergu, czyli Gorzowie, gdzie jego ojciec był rabinem. Już trzy lata później rodzina przeniosła się do Bydgoszczy, a potem do Berlina. A jednak Victor wrócił do Landsbergu, gdzie uczęszczał do Królewskiego Gimnazjum i gdzie zdał maturę. Tamte lata tak wspomina w „Dzienniku”: Wrzesień 1900 lub 1901 w Gorzowie. W przedostatniej gimnazjalnej było 4 Żydów na 16 uczniów, w ostatniej – 3 na 8. Jakoś nie wyczuwało się antysemityzmu. Ani ze strony nauczycieli, ani ze strony uczniów. Dokładniej: nie było nawet ani cienia antysemityzmu. Napisał tak 17 września 1937 roku, gdy dopiero zaczynała się nazistowska nagonka na Żydów.

*

Na początku pisania pamiętnika Victor Klemperer był profesorem romanistyki na uniwersytecie w Dreźnie. Właśnie z żoną Evą przenieśli się do własnego domku wybudowanego wtedy w pobliskiej wsi, dziś dzielnicy Drezna. Eva była szczęśliwa.

Pierwszy wpis do dziennika ma datę 10 marca 1933 roku i zaczyna się od słów: 30 stycznia Hitler został kanclerzem. Victor był z pochodzenia Żydem, ale w 1912 r. zmienił wyznanie, przyjął chrzest w kościele ewangelickim i czuł się przede wszystkim Niemcem. Eva była Niemką z Królewca. Nie mieli dzieci.

Przedziwne, ale do 13 lutego 1945 roku, czyli do dywanowego bombardowania Drezna nie mieli kontaktu z działaniami wojennymi. Ale restrykcje socjalne dotykały ich w stopniu niewyobrażalnym tylko dlatego, że Victora uznano za Żyda. A i tak mieli dużo szczęścia, bo Eva była Aryjką, miała większe racje żywieniowe, więcej swobody i mogła korzystać z pewnych praw.

*

Najpierw zostali wyrzuceni z własnego domku z obowiązkiem zamieszkania w domu dla rodzin żydowskich: ciasno, zimno, ponuro. Potem Victor został przeniesiony w stan spoczynku, czyli wyrzucony z pracy z minimalną emeryturą obwarowaną wysokim podatkiem, jaki musieli płacić Żydzi. Nie było miesiąca, aby nie wydano jakichś zarządzeń ograniczających prawa Żydów: żółta gwiazda na ubraniu, coraz mniejsze porcje żywnościowe, kupno towarów na kartki tylko przez godzinę dziennie, brak dostępu do bibliotek, potem zakaz posiadania książek, jazda tramwajem tylko na przednim pomoście, potem w ogóle zakaz poruszania się publicznymi środkami komunikacji, zakaz przebywania w centrum miasta, zakaz wychodzenia z domu. Nawet zakaz kupowania lodów, których Żydzi nie kupowali z braku pieniędzy.

Częste kontrole mieszkania, rewizje, świadome niszczenie wszystkiego, co może być przydatne: ubrań, naczyń, jedzenia, opału. Do tego wywożenie Żydów w nieznanym kierunku i zawiadomienia o śmierci. Śmierć, śmierć, śmierć wokół. 11 maja 1943 roku Victor Klemperer zapisał: Człowiek nie liczy się już nawet z więzieniem lub biciem, lecz całkiem po prostu zawsze i bez wyjątku ze śmiercią.

A rok później, 6 czerwca 1944 r.: Eva przyniosła wiadomość, że dziś w nocy zaczęła się pod Cherbourgiem inwazja. Bardzo była tym podniecona, drżały jej kolana. Ja przyjąłem to zupełnie obojętnie: nie mam już – albo jeszcze – nadziei.

*

A jednak znalazł w sobie Victor Klemperer siłę i odwagę, by spisywać codzienność, czyli zostawić dowód prawdy. Pisał swoje dzienniki z determinacją, ale i z absolutną pewnością, że jeśli choć fragment dostanie się w niepowołane ręce, on zapłaci za to życiem, a także żona Eva i inne osoby. Bo to Eva co kilka tygodni wywoziła zapisane strony na wieś i chowała je u zaprzyjaźnionej rodziny. Na szczęście udało się je uchronić.

*

Podczas nalotu na Drezno 13 i 14 lutego 1945 roku zginęło co najmniej 15 tys. ludzi, spłonęło centrum miasta. Eva i Victor Klempererowie znaleźli się w centrum bombardowania. Na szczęście udało się im ujść z życiem. Natychmiast, tak jak stali, opuścili Drezno. Eva odpruła żółtą gwiazdę z ubrania Victora. We wsi, w której sie schronili, podali inne nazwisko. Nikt ich już nie ścigał.

Po zakończeniu wojny Victor powrócił do pracy naukowej na uniwersytecie. Napisał bardzo ważną książkę pt. „LTI – Notatnik filologa”. LTI – łac. Lingua Tertii Imperii”, czyli „Język Trzeciej Rzeszy”. Pokazał w niej jak przez używanie określonych słów lub zwrotów obłaskawiono zło, jak mobilizowano do działań lub hamowało zachowania. Ujawnił, jak za pomocą językowych manipulacji oraz monopolu informacyjnego w prasie, radiu i wtedy w kinie osiągano powszechną aprobatę lub dezaprobatę. Takie mechanizmy funkcjonowały i wcześniej, a także funkcjonują dziś, ale to Victor Klemperer je pokazał i nazwał.

Wydał jeszcze książki o kulturze francuskiej. Zmarł w 1960 r. w Dreźnie.

*

Trzy tomy „Dziennika z lat 1933-1945” ukazały się w Niemczech dopiero w 1995 r., a w Polsce w 2000 r., niestety, w małym nakładzie. W naszej bibliotece są dostępne tylko na miejscu w Czytelni Regionalnej. W większym nakładzie, a tym samym są bardziej dostępne „Dzienniki 1933-1945 w wyborze dla młodych czytelników”. Czytałam tę wersję. Wstrząsająca.

***

Victor Klemperer, „Dzienniki 1933-1945 w wyborze dla młodych czytelników”, przekł. Anna i Antoni Klubowie, Kraków 1999, 272 s.