Promocja książki „Wodne granice” Magdy Turskiej

21 czerwca 2017 r. w kawiarnianym klimacie „sali literackiej” gorzowskiej książnicy im. Z. Herberta przy ul. Sikorskiego 107 odbyła się promocja wydanej nakładem WiMBP książki „Wodne granice” Magdy Turskiej. Autorka – absolwentka filologii polskiej oraz bibliotekoznawstwa – od kilkunastu lat mieszka w podgorzowskim Santocku, zaś zawodowo związana jest z biblioteką w Kłodawie, którą kieruje. Jak zaznaczył otwierający spotkanie dyrektor Biblioteki i zarazem redaktor naczelny promowanego wydawnictwa Edward Jaworski – znajduje jeszcze czas na działalność kulturalną w swoim środowisku. Pisarka zadebiutowała w 2013 r. zbiorem „Międzyczas którego nie ma i inne prozy”. Publikuje też w „Pegazie Lubuskim” i na portalu internetowym Povoli.pl. Moderujący spotkanie pisarz Jerzy Alski określił stronę formalną książki Magdy Turskiej jako rodzaj „patchworku”, jako „zwarty i logiczny opis pasażu, przebieg pewnej drogi”, wreszcie – jako rodzaj pamiętnika. Z tą ostatnią sugestią nie zgodziła się jednak autorka. „Raczej patchwork i szkatułka”, zbiór elementów, które powstawały z różnych inspiracji na przestrzeni prawie dziesięciu lat – sprecyzowała, odsłaniając swój warsztat pisarski. Poszczególne rozdziały to z jednej strony odrębne światy, mikrokosmosy, jednak łączą się ze sobą, przechodzą jeden w drugi, tworząc spójną całość, co potęguje jeszcze przewijający się przez całą opowieść motyw wody w różnych postaciach: m.in. kostki lodu, wodospadu, powodzi. Myślą przewodnią tej prozy poetyckiej – przekazaną bardzo sugestywnie, co podkreślił Jerzy Alski – jest wysiłek mający na celu wyzwolenie się ze swojego uporządkowanego, ograniczającego nas kodami kulturowymi i cywilizacyjnymi świata do świata nieuporządkowanego, przejście ze stanu skupienia kostki lodu do formy ciekłej, transgresja, słowem – odnalezienie siebie „najwłaściwszego”. Taki wysiłek podejmuje bohaterka opowieści, udając się w pieszą wędrówkę do Warszawy. Padły też pytania dotyczące odniesień literackich i kulturowych znajdujących się w „Wodnych granicach”, np. rozdział o Camille Claudel to wynik młodzieńczej fascynacji rzeźbiarką. „To moja kobieta zbójecka” – wyjaśniła Magda Turska. Zapytana o język jako tworzywo literackie, przyznała, że dużo nad nim pracuje: „Raczej kreślę, zwężam, niż dodaję”. Swoje literackie pomysły stara się zapisywać, również w znajdującym się zawsze pod ręką telefonie, mimo to często coś umyka. Uczestnicy promocji, zaopatrzeni w darmowe egzemplarze, już po pobieżnym zapoznaniu się z zawartością tej małej, pięknie wydanej książeczki wyrazili wiele słów uznania dla autorki. „To nie powieść, to poemat, z którego można stworzyć tomik poetycki. Godny Nagrody Nike” – chwalił Ireneusz K. Szmidt, prezes gorzowskiego Oddziału ZLP. Trzeba to czytać powoli, smakować – dodawali inni. Całą zaś dyskusję nad książką Jerzy Alski spuentował w dwóch słowach: „Warto rozmarznąć”.

Anna Sokółka