O zielonogórskim teatrze

Dużo czasu zajął mi Andrzej Buck książką pt. „Teatr małej ojczyzny” poświęconą Lubuskiemu Teatrowi w Zielonej Górze, która ma aż 576 stron dużego formatu, a dla mnie temat bardzo ciekawy.

*

W 2006 roku przygotowałam (razem z mężem Ireneuszem Krzysztofem Szmidtem) album na 60-lecie Teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie pt. „Byliśmy w teatrze”. W 2016 roku uzupełniliśmy go o zdarzenia z następnych 10 lat. Pierwsza wersja miała 186 stron, druga – 260. Wydawało mi się, że są zbyt obszerne, a ta większa to niespełna połowa książki Bucka!

Przy opracowaniu takiego długiego okresu funkcjonowania teatru (i nie tylko), trzeba przyjąć jakąś zasadą podstawową. My przyjęliśmy prezentację kolejnych dyrekcji. W Gorzowie mieliśmy 14 dyrektorów, każdemu poświęciliśmy więc stosowną uwagę.

Andrzej Buck miał trudniejsze zadanie. Od 1951 do 2007 roku Lubuskim Teatrem kierowało 24 dyrektorów. Ustalenie tej liczby przyszło mi z trudem, a ilu było potem, nie wiem, bo nie na liczbach koncentrował się autor.

Dał on swojej księdze podtytuł „Szkice do dziejów Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze 1951-2010” i zgodnie z przyjętą zasadą nie ma tu jednorodnej kroniki minionych lat, a dokonania teatru oraz procesy go okalające opisane są w różnych formach. Pamiętać przy tym trzeba, że sam autor od 1993 roku był kierownikiem literackim teatru, a od 1998 do 2007 roku jej dyrektorem, nie może więc obiektywnie patrzeć na to miejsce. I choć dłużej niż teatrem kieruje teraz Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną im. C.K. Norwida, w mojej świadomości, a pewnie nie tylko mojej, jest on przede wszystkim człowiekiem teatru. Dlatego ta jego teatralna księga jest tak bardzo osobista.

*

Przyjęta zasada „szkiców” uzasadnia rozmaitość formalną rozdziałów. Najpierw – osobiście, od pierwszych wspomnień autora z odwiedzin w teatrze, potem pierwsza jego recenzja 1975 roku. Następnie rozważania nad miejscem teatru w takim mieście jak Zielona Góra, by skonstatować, że choć leży ona daleko od Warszawy, to wcale nie jest prowincją w pejoratywnym znaczeniu tego wyrazu. I rzeczywiście, szczególnie na początku tej sceny występowało tu wielu aktorów, którzy potem zrobili karierę w stolicy, a miasto swojego startu mają (lub mieli) w życzliwej pamięci: Halina Winiarska, Zdzisław Wardejn, Henryk Machalica, Zygmunt Malanowicz, Józef Fryźlewicz, Wirgiliusz Gryń i inni. Tu także pracowali znakomici reżyserzy.

Rozdział pt. „Dramat lubuski w kontekście rekonstrukcji historii i przestrzeni lokalnych” przynosi bardzo ciekawe rozważania, jak w teatrze pokazać historię miasta lub regionu. Okazuje się, że w Lubuskim Teatrze wystawiono kilka sztuk o Zielonej Górze, a także kilka miejscowych autorów na inne tematy. I choć nie były to wydarzenia artystyczne, inspiracja dyrektorów lub świadomość tożsamości autorów okazywały się owocne. Nie mogę mieć pretensji, że Andrzej Buck nie zauważył sztuki gorzowskiego autora – Zdzisława Morawskiego pt. „Technik księstwa Donderów” (premiera 11 maja 1974 r.), bo niosła ona przesłanie uniwersalne, a nie lokalne. Spośród sztuk wpisujących się do tego nurtu, a wystawionych w Gorzowie zauważył tylko „Zapach żużla” Iwony Kusiak, nawet dwukrotnie cytując ten sam swój artykuł napisany jeszcze przed premierą. Natomiast nie zauważył bardzo gorzowskiego „Stilonu – najlepszego ze światów” (reż. Jacek Głomb, 2016) lub „Babci” Michała Walczaka, sztuki napisanej specjalnie dla naszego teatru o naszym mieście (reż. Sławomir Batyra, 2007).

Inne rozdziały o charakterze eseistycznym dotyczą teatrów studenckich w Zielonej Górze, Sceny Lalkowej, Muzeum Lalek, winiarstwa jako inspiracji dla teatru.

Bardzo obszerne są skrupulatnie przedstawione kroniki teatru w dwóch rozdziałach: 1991-1998 i 1998-2007, bo widocznie tylko tych lat dotyczyły szczegółowe zapisy. Tu duże fragmenty recenzji i innych artykułów dziennikarskich lub wspomnienia z anegdotami. Natomiast rozdział „Lubuski bilans teatralny” mnie rozczarował, bo ostatecznie nie ma charakteru syntezy.

*

W albumach o teatrze bardzo ważne są ilustracje. Każdy teatr dba o serwisy fotograficzne ze wszystkich przedstawień, autor książki ma więc ułatwione zadanie. Tyle że do połowy lat 90. zdjęcia były czarno-białe, a potem kolorowe. Czy robić album w pełnym kolorze, gdy na zdjęciach dominuje czerń i biel? Nasz pierwszy album zawiera wszystkie zdjęcia czarno-białe, natomiast do drugiego, gdy liczba kolorowych zdjęć się zdecydowanie zwiększyła, wprowadziliśmy kolor, nawet zamieniając wcześniej opublikowane jako czarno-białe na kolorowe.

Andrzej Buck zdecydował, że wszystkie zdjęcia będą czarno-białe, nawet na czarnym tle. Zdjęcia są duże, wyraźne, dobrze dobrane i opisane. Ich oglądanie to prawdziwa przyjemność. Zaprezentowano je w blokach, a więc nie jako ilustrację tekstów, a ten sposób nadaje im samoistną wartość.

Mimo tych pochwał dla zdjęć, uważam, że podstawowym walorem ikonografii jest przypomnienie afiszy, programów, nawet druków reklamowych. Duże formaty afiszy wymagają wytężonej pracy grafika. Tu wszystko się udało.

*

Przyznaję, rzadko jeżdżę do Zielonej Góry na przedstawienia teatralne, więc moja wiedza o tym teatrze jest niewielka. Natomiast Andrzej Buck bywa na chyba wszystkich premierach gorzowskiego teatru, ale niewiele w księdze wzmianek o Gorzowie: krótkie omówienia gościnnych występów naszego teatru w Zielonej Górze, jakaś sugestia o unii teatralnej z udziałem naszego teatru, odmowa Gorzowa na występy zielonogórskiego teatru lalkowego. Tyle zapamiętałam.

Szkoda, że dwa teatry pracujące w tym samym regionie nie znalazły formuły wzajemnych prezentacji.

 

***

Andrzej Buck, „Teatr małej ojczyzny. Szkice do dziejów Lubuskiego teatru w Zielonej Górze 1951-2010”, wyd. Pro Libris – Wydawnictwo WiMBP im. Cypriana Norwida w Zielonej Górze, Zielona Góra 2018, 576 s.