O gospodarce Gorzowa ciekawie i kolorowo

„Gorzów... z dziejów gospodarczych miasta i regionu”, red. Józef Finster, wyd. Lubuska Organizacja Pracodawców, Gorzów Wielkopolski 2020, 324 s.

Księga jest wielka, ciężka i bardzo ważna. Jej tytuł „Gorzów… z dziejów gospodarczych miasta i regionu”.

Mamy wiele opracowań różnych problemów z przeszłości Gorzowa, ale ciągle nie powstała monografia miasta.  Najnowsza publikacja zbliża nas do pełnej wiedzy o Gorzowie przynajmniej w jednym aspekcie: życia gospodarczego. Weszły do niej prace 27 autorów z Polski i z Niemiec. Księgę wydała Lubuska Organizacja Pracodawców, a spiritus movens projektu i konsekwentnym jego realizatorem był Józef Finster. Księga jest formą uczczenie 30-lecia obecności Lubuskiej Organizacji Pracodawców w życiu miasta i regionu.

*

Rozpoczyna Zbigniew Czarnuch od obszernej i wnikliwej analizy szlaków komunikacyjnych, którymi można było dotrzeć do Gorzowa, i jak się one na przestrzeni wieków zmieniały. To studium mogłoby być oddzielną książką, tak jest pogłębione i dopełnione ilustracjami.

Najlepszy znawca czasów średniowiecza Nowej Marchii – prof. Edward Rymar opracował zagadnienia gospodarcze od początku istnienia miasta do czasów nowożytnych, czyli do początków XVII wieku.

Dalszy ciąg historii przedstawił Robert Piotrowski w dwóch artykułach: do początków XIX wieku oraz następne półtora wieku, gdy miasto przeżywało rewolucję przemysłową.

Następnie pałeczkę przejął najlepszy znawca współczesnej historii miasta – prof. Dariusz Rymar, który przedstawił jego gospodarcze przemiany od 1945 do 1990 roku.

Ostatnie lata czekają na analizę i ocenę, ale będzie to możliwa dopiero z pewnej perspektywy czasowej.

*

Przedstawiony powyżej kręgosłup dopełniają artykuły omawiające bliżej wybrane zagadnienie: o fabryce Hermana Pauckscha, o fabryce likierów i hurtowni Luisa Kohlstocka, o wyrobach rymarskich Otto Kobersteina, o dwóch początkach miasta: o starcie w uprzemysłowienie i starcie w polską gospodarkę.

*

Kolejne artykuły omawiają problemy gospodarcze w rozmaitych ujęciach. O „Stilonie” – symbolu Gorzowa z lat PRL-owskich, którego prawdziwe oblicze często zasłaniano efektownymi zabiegami pijarowskimi. O Państwowej Komunikacji Samochodowej od 70 lat świadczącej usługi dla ruchu pasażerskiego w różnych uwarunkowaniach politycznych. O średnim i wyższym szkolnictwie przygotowującym do pracy w przemyśle. O współpracy przez granicę między polskimi i niemieckimi firmami i organizacjami. O historii bankowości, o strefach ekonomicznych, o cudzie nad Odrą, czyli przemianach na pograniczu. Choć tematyka tych artykułów nie wyczerpuje wszystkich aspektów życia gospodarczego, to jednak daje wielostronny, a tym samym ciekawy ich ogląd.

*

Tu pozwolę sobie na pochwalenie się własnym artykułem pod tytułem „Człowiek w miejscu pracy”, który traktuje o relacjach między pracodawcą z pracobiorcą. Część pierwsza pokazuje, jak i z jakich pobudek o swoich pracowników dbał Max Bahr, właściciel jednej z największych fabryk w mieście. Budował dla nich mieszkania, urządził żłobek i przedszkole, tworzył kasy zapomogowe i ubezpieczenia na życie, a wszystko po to, by zatrzymać pracownika w swojej fabryce.

W części drugiej przypomniałam, jak w latach Polski Ludowej otaczano wszechstronną opieką pracowników danego zakładu. Tu szczególnie wybijał się „Stilon”. Ale ta troska wynikała z idei związania pracownika z zakładem, aby tylko tam się realizował i aby myślał tak, jak dyktuje obowiązująca doktryna polityczna.

Część trzecia zawiera więcej pytań niż odpowiedzi. Ciągle ważnym elementem relacji między pracodawcą a pracobiorcą jest wzajemna lojalność, ciągle liczy się nie tylko płaca, ale także inne świadczenia, jakie oferuje zakład. I zakład ciągle ma na to pieniądze. Tyle że nie wie, na co je wydać. Najczęściej jego oferta sprowadza się do… bonów w markecie. A bony kiepsko budują emocjonalne związki między pracownikami i między pracodawcą.

W zakończeniu wywodu napisałam:

Ciekawe jest prześledzenie, jak nazywane było miejsce pracy na przestrzeni lat i w zmieniających się ustrojach gospodarczych. W XIX wieku miejscem pracy była ,,manufaktura”, ,,fabryka”, także ,,warsztat”. W okresie socjalizmu był to ,,zakład pracy” lub ,,przedsiębiorstwo”. Współcześnie oficjalnie określamy to miejsce jako ,,firmę”, a wyższą formę jako ,,korporację”. Natomiast potocznie często nazywa się je: ,,interes”, ,,biznes”, ,,geszeft”, nawet ,,arbait”. Młodzi pracownicy najczęściej mówią: ,,idę do roboty” lub ,,idę do arbaitu”. Przed laty miejsce pracy było szanowane, pracownik wiązał się z nim na całe życie. We współczesnym języku to miejsce jest deprecjonowane, w jego określeniu brak szacunku do firmy, pracy, także pracodawcy. Zbudowanie więzi między pracodawcą a pracobiorcą, wykształcenie nowoczesnych form budowania takich relacji jest ciągle podstawowym zadaniem polityki społecznej.

*

Artykuły zamieszczone w całej księdze nie są erudycyjnymi dywagacjami pełnymi przypisów. To po prostu ciekawe opowieści o sprawach i ludziach, od których zależał rozwój miasta i życie jego mieszkańców. Redaktor Józef Finster zadbał, by wszystkie teksty były obficie zilustrowane zdjęciami, planami lub dokumentami. Specjalnie wykonano zdjęcia z lotu ptaka, które pokazują inny obraz miasta niż ten widziany z „ludzkiej” perspektywy.

Do tej księgi powinni często zaglądać wszyscy, którzy kochają swój Gorzów i interesują się jego przeszłością.

***

„Gorzów… z dziejów gospodarczych miasta i regionu”, red. Józef Finster, wyd. Lubuska Organizacja Pracodawców, Gorzów Wielkopolski 2020, 324 s.