Nasza rozmyta wielowarstwowość

Tożsamość kulturowa jest jednym z najważniejszych problemów, nad jakimi zastanawiają się analitycy społeczni, bo jest pytaniem o kondycję człowieka i jego kultury. Maciej J. Dudziak jest pracownikiem naukowym Akademii im. Jakuba z Paradyża, antropologiem kultury. Od dawna zajmował się badaniem najbliższego sobie społeczeństwa, czyli nas, żyjących na pograniczu polsko-niemieckim. Najnowszą książką wszedł do kręgu badaczy tożsamości kulturowej z oryginalną koncepcją tożsamości rozmytej.

*

Naukowy wywód rozpoczyna od zdjęcia wykonanego w marcu 1945 roku na ówczesnej ulicy Friedrichstrasse w ówczesnym Landsbergu an der Warthe a pokazującego szereg wózków załadowanych rzeczami do wywiezienia oraz ludzi krzątających się wokół nich. Marzec 1945. To już nie Landsberg, a Gorzów Wielkopolski, ale czy jeszcze Friedrichstrasse, a już ulica Pionierów – nie wiadomo. Ludzie to zapewne Niemcy gromadzący się przed wyjazdem, ale na pewno są wśród nich Polacy, a może nawet Rosjanie. Wyrokiem dziejów Niemcy musieli wyjechać, a ich miejsce zajęli Polacy, którzy wcale nie chcieli tu przyjeżdżać. Niemcy wyjechali, ale pozostawili bardzo dużo swoich śladów choćby w konstrukcji miasta, w wyposażeniu domów, w kulturze życia codziennego. Początkowo polska polityka eksponowała zdobywczy charakter tej zmiany ludności, potem dążono do ujednolicenia wszystkich, którzy przyjechali tu z różnych stron, z czasem zaczęły się odzywać głosy, że winniśmy zaakceptować odmienne pochodzenie mieszkańców z ich tradycjami. W latach ostatnich, w zasadzie dopiero po 1989 roku, dostrzeżono niemiecką przeszłość i teraz w pełni i świadomie czujemy się kontynuatorami historii naszych miast i wsi. Analizie tych etapów i wieloaspektowym spojrzeniu na tożsamość autor poświęcił obszerną, ogromnie erudycyjną połowę książki.

*

Macieja Dudziaka interesuje przede wszystkim okres ostatni, co podkreślił w podtytule (1989-2019), a jeszcze bliżej rola stowarzyszeń na pograniczu polsko-niemieckim. Żyjemy w Gorzowie, w Witnicy, w całym pasie nadgranicznym. Bez ograniczeń jeździmy do Niemiec, także Niemcy przyjeżdżają do nas. Ale potrzeba dopiero kogoś, kto spojrzy na problem całościowo, by uświadomić, jak wiele i jak różnorodnych działań jest podejmowanych, by Polacy i Niemcy wzajemnie się poznali i zrozumieli. Autorowi najbliższe są dwa wymienione miasta, bo z nimi jest związany, więc ten proces pokazuje na przykładzie Towarzystwa Przyjaciół Witnicy oraz Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia „Educatio Pro Europa Viadrina”  (przyjmuję taki zapis, a nie stosowany w książce „Educatio” Pro Europa Viadrina).

*

Animatorem obu stowarzyszeń i ich duszą był Zbigniew Czarnuch, który choć władzę już oddał w inne ręce, ciągle jest inspiratorem różnych działań. Towarzystwo Przyjaciół Witnicy powstało w 1985 roku, a podstawowym celem jego członków było poznawanie historii swojego miasta. Powojennej historii nie da się oddzielić od przedwojennej, co znakomicie ukazuje album „Witnica na trakcie dziejów”, bo nie tylko polska szkoła weszła w mury niemieckiej szkoły, nie tylko straż pożarna była w tym samym miejscu, ale nawet sklepy miały tę samą specjalność. Zgromadzenie takich materiałów wymagało bliskich kontaktów z niemieckimi mieszkańcami miasta, a więc spotkania, sesje, organizowanie izby pamięci, wydawnictwa książkowe itp.

Z czasem okazało się, że formuła stowarzyszenia eksponującego tylko jedno miasto jest za wąska, więc w 1997 roku Zbigniew Czarnuch zainicjował Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie „Educatio Pro Europa Viadrina”. Już wówczas istniał euroregion „Pro Europa Viadrina”, więc stowarzyszenie miało poznawać ten euroregion z obu stron Odry (łac. Viadrina). Choć w Polsce transformacja była niemal skończona, rejestracja stowarzyszenia łączącego członków dwóch narodów wcale nie było łatwe. W tej organizacji nacisk położono na wzajemne odwiedziny, wycieczki, porównywanie przeszłości po naszej i po niemieckiej stronie. I znów okazywało się, że bardzo dużo nas łączy.

Maciej J. Dudziak prześledził rozmaite formy pracy obu stowarzyszeń, przekopując się przez ich wewnętrzne dokumenty. Na tej podstawie w książce oddał hołd Zbigniewowi Czarnuchowi, który ideę wzajemnego poznania i pojednania uznał za swoją misję. Choć oba stowarzyszenia skupiają stosunkowo wąskie grono członków, ich idee i formy pracy zataczały coraz szersze kręgi. Tak oddolnie budowała się kulturowa tożsamość nas, mieszkańców pogranicza.

*

Autor oddaje czołowe miejsce wymienionym powyżej stowarzyszeniom, ale także podkreśla znaczenie inicjatyw podejmowanych przez innych. Prezentuje:

– Towarzystwo Przyjaciół Archiwum i Pamiątek Przeszłości,

– Projekt „Nowa Marchia – Prowincja zapomniana – Ziemia Lubuska – Wspólne korzenie” prowadzony przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wlkp.,

– Stowarzyszenie Gmin Polskich Euroregionu Pro Europa Viadrina,

– Centrum Badań Euroregionalnych,

– Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne „Terra Incognita” w Chojnie,

– Przedszkole Środka Świata w Nowinach Wielkich,

– Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika w Witnicy

oraz trzy podobne inicjatywy ze strony niemieckiej.

*

W zakończeniu Maciej J. Dudziak stwierdza:

Przyjęta w tej książce perspektywa (…) kładzie szczególny akcent na wymiar lokalny i transgraniczny tożsamości kulturowej, który jest jedną z możliwych tożsamości w konkretnym czasie i w konkretnym miejscu, bez konieczności odrzucania i zarzucania wymiaru narodowego. Tożsamość tego typu ma charakter rozmyty, co w tym wypadku oznacza wielowarstwowość i współistnienie.

***

Maciej J. Dudziak, „Tożsamość rozmyta. Stowarzyszenia i towarzystwa na pograniczu polsko-niemieckim w latach 1989-2019”, wyd. Akademia im. Jakuba z Paradyża, Gorzów Wielkopolski, 260 s.