Młodzieńczo przewrotna

Tytuł wiersza Janina Jurgowiak przeniosła z urzędowego formularza: „Niepotrzebne skreślić”. Przeczytajcie:

Pogadaj ze mną ty która/który

[niepotrzebne skreślić]

znasz mnie

wiesz, że jestem sama

 

Pogadaj ze mną ty, co mieszkasz

tuż obok, za ścianą

piętro wyżej /niżej

[niepotrzebne skreślić]

 

Pogadaj ze mną o pogodzie

o tym, że jest, jak jest,

że drogo/tanio

[niepotrzebne skreślić]

 

Pogadaj…

Niech nie dowiem się,

że jestem niepotrzebna, skreślona.

 

Przejmująco brzmi ten krótki wiersz, gdy czyta się go w środku pandemii, przy rozlicznych ograniczeniach wynikających z nakazu władz, a przede wszystkim z rozsądku, który każe ograniczać kontakty międzyludzkie. Jacy wyjdziemy z tego odosobnienia? Czy jeszcze bardziej zapomniani przez sąsiadów, a nawet członków rodziny? Czy będziemy umieli z sobą rozmawiać?

Gdy Janina Jurgowiak pisała ten wiersz, jeszcze funkcjonowały normalne relacje między ludźmi, a już bohaterka tęskniła do codziennych spotkań, by pomówić o czymkolwiek. Obawiam się, że czas zarazy jeszcze bardziej nas od siebie oddzieli, że coraz więcej osób stanie się takimi „niepotrzebne skreślić”. Wprowadzona do wiersza formuła z żargonu urzędniczego pogłębia ten proces, wręcz go narzuca jako nakaz administracyjny. Co z nami będzie?

*

Janina Jaszka Jurgowiak debiutowała literacko w 2017 r. tomem wierszy „Odroczenie”. Z wykształcenia jest polonistką, już emerytowaną nauczycielką. Jej pierwszy tomik pochwaliłam za „świadomą refleksję, silne uczucia, liryczne westchnienia, rozliczenie z życiem, ale także piosenkę, rymowane żarciki, pastisz, a nawet „lepieje” – dwuwiersze, którym początek dała Wisława Szymborska”. Włożyła do niego autorka rozmaite wiersze pisane przez lata. Ta różnorodność wydała mi się plusem tamtego tomiku.

*

Drugiemu tomikowi swoich wierszy Janina Jurgowiak nadała felietonowy tytuł „Wersje i dywersje”, jakby z góry bardzo pojemnie traktując jego granice. Do części pierwszej włączyła wiersze poważne: o rodowodzie, o refleksjach kobiety dojrzałej, o samotności, z tej części pochodzi cytowany wiersz „Niepotrzebne skreślić”. Część druga nosi tytuł „Pejzaże” i zawiera poetyckie refleksje związane z Gorzowem, z jeziorem w Ośnie, Santokiem, przyrodą itp. Część „Póki życia” proponuje rozważania nad sensem życia, postawami ludzi, tęsknotami, nadziejami. Tom kończy „Astrologia”, czyli zestaw 12 wierszy z portretami ludzi urodzonych pod kolejnymi znakami Zodiaku. I jeszcze wisienka na torcie, o czym za chwilę.

Mogłabym więc napisać o zawartości tego tomu to samo, co o pierwszym. Tyle że tam taka rozmaitość działała na korzyść autorki, a tu nie mam podobnego przekonania. Duża rozbieżność tematyczna przy równie zróżnicowanym wyrazie artystycznym wierszy nie buduje mi portretu autorki. Trochę tu liryki, trochę prawd uniwersalnych, ale równie dużo codzienności, co i banału. Szczególnie rozczarowały mnie wiersze „astrologiczne”, bo schematycznie pokazują ludzi spod określonego znaku Zodiaku, a poetyckiego spojrzenia tu po prostu brak.

*

A przecież jest kilka wierszy kapitalnych. Może zaskakujące, ale w moim odczuciu są to wiersze o zacięciu… satyrycznym. Bo Janina Jurgowiak, mimo starannie zakładanych kostiumów dorosłej kobiety ciągle jest młodzieńczo przewrotna, ciągle bawi się skojarzeniami, zaskakuje abstrakcyjnymi obrazami. Jak w wierszu „Uważajcie na moje paluszki”, który zamyka cały tom i jest właśnie tą zapowiadana wisienką. Przeczytajcie:

Chata mi się rozchacia, dom robi się bezdomny,

a ja wiersz piszę kolejny, głupi i wieko-pomny.

Wieko trumnę przykrywa, na nim wieniec z pietruszki,

w trumnie poetka spoczywa, ma przytrzaśnięte paluszki.

 

Obok papier i pióro, pół litra na zachętę,

lecz jakże tu pisać lub wypić, gdy palce są

przytrzaśnięte?

 

W alejce zasłużonych, na szarym końcu świata

poetka cicho się skarży, skarga z mogiłki ulata:

– Po co mi wódka, papier i pióro z atramentem,

po co mi słowa skrzydlate, gdy palce mam

przytrzaśnięte?

 

Drodzy bracia i siostry, kiedy już się przekręcę,

baczcie, czy w trumnie mam pióro, papier, wódkę

i wolne ręce.

 

Surrealistyczny obraz: trumna, wieniec z pietruszki i autorka kiwająca paluszkami spod wieka! Pyszny! Potem prośba skierowana do tych, co ją złożą do trumny, aby ją wyposażyli w atrybuty twórcy: papier, pióro i wódkę! Nadal chce pisać! A wcześniej chata, co się rozchaciła, z wiekopomnego pozostało tylko wieko… Trzeba mieć wyobraźnię, by tak zabawić siebie i czytelników!

Tak trzymać!

 

***

Janina J. Jurgowiak, „Wersje i dywersje”, wyd. Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury, Gorzów Wlkp. 2019