Los pokolenia

Babcia Bogusława Mykietowa chodziła na dwór Kazimierza Romańskiego we wsi Łuki, bo tam uczyła się szyć i języka francuskiego. Wieś Łuki sąsiadowała ze wsią Kozaki, gdzie babcia mieszkała. Wieś Kozaki po 1945 roku została przeniesiona do Pyrzan koło Witnicy, ale pamięć o Kozakach, a także o wsi Łuki, jest tam ciągle żywa. Podtrzymuje ją Bogusław Mykietów z Pyrzan, obecnie mieszkaniec Zielonej Góry, dla którego zawsze najważniejsza jest kraina przodków i historia polskich Kresów. To on jest inicjatorem Archiwum Kresowego, które stało się częścią Archiwum Diecezjalnego w Zielonej Górze i gdzie przechowywane są pamiątki z miejsc pochodzenia wielu rodzin mieszkających obecnie w województwie lubuskim.

*

Najnowszą książkę Bogusław Mykietów poświęcił majorowi Kazimierzowi Romańskiemu z Łuki koło Złoczowa. Główny bohater urodził się w 1889 r. Odebrał dobre wykształcenie w renomowanym gimnazjum w Chyrowie, a potem studiował w Instytucie Rolniczym Uniwersytetu w Breslau, czyli we Wrocławiu. Miał być właścicielem 300-hektarowego majątku, musiał więc przygotować się do zarządzania nim. Ale przyszedł 1914 rok i początek wojny. Kazimierz miał wtedy 25 lat. Wstąpił do złoczowskiego 13 pułku ułanów. Już w sierpniu wziął udział w krwawej bitwie z Rosjanami. Zamiast spokojnie dbać o uprawę ziemi, czekało go siedem lat walk, bo po zakończeniu I wojny światowej bił się dalej w Wojsku Polskim podczas wojny bolszewickiej. W tych latach zginął starszy brat Kazimierza, a Kazimierz otrzymał najwyższe odznaczenie wojskowe – Krzyż Virtuti Militari i rangę majora.

Bogusław Mykietów drobiazgowo opisuje wojenne losy Kazimierza Romańskiego, swobodnie korzysta z rozmaitych, odległych nawet pamiątek i dokumentów, by nakreślić klimat tamtych lat i poświęcenie Polaków z pokolenia braci Romańskich.

*

Aż przyszedł czas, kiedy żołnierz Niepodległej mógł się stać ziemianinem i dobroczyńcą dla mieszkańców wsi Łuki, a także Kozaków i innych z rejonu Złoczowa. Rejestr tych dokonań także jest długi. Niestety, zbliżał się rok 1939, a z nim początek kolejnej wojny. Po wejściu Rosjan majątek Romańskiego został znacjonalizowany i rozgrabiony. Właściciel musiał się ukrywać, bo jako oficer Wojska Polskiego był poszukiwany przez Rosjan. Po wejściu Niemców wrogami stali się nie tylko oni, ale także sąsiedzi-Ukraińcy spod znaku Bandery.  Nie jest jasne, kiedy major Romański opuścił Łuki i Złoczów, ale na pewno znalazł schronienie u siostry Marii, która mieszkała w Poznaniu.

*

Życie Kazimierza Romańskiego do 1945 roku Bogusław Mykietów opisuje na 174 stronach. Na następne jego 13 lat w Polsce poświęcił tylko osiem stron z dużymi zdjęciami dokumentów. Ta dysproporcja wynika z zainteresowania autora tamtym regionem i tamtymi latami. Dla mnie powojenny okres jest bardzo ciekawy, jako że i tu pana Kazimierza dotknęły wszystkie nieszczęścia jego pokolenia.

*

Pracował w wielu miejscowościach, zawsze związany był rolnictwem, ale zajmował podrzędne stanowiska. Od 1949 roku był starszym referentem do spraw produkcji zwierzęcej w Giżycku, a do jego zadań należało udzielanie porad i kontrolowanie hodowli zwierząt w PGR-ach. Po doświadczeniach kontaktów z władzą radziecką, kiedy tępiono wszystkich kułaków, Kazimierz Romański nie ujawnił ani swojego pochodzenia, ani wykształcenia. Dyrektorem ośrodka hodowli świń w PGR Woźnice był Ignacy Dubek, który miał dobre, chłopskie pochodzenie i wykształcenie na poziomie niepełnej szkoły podstawowej. W PGR Woźnice padały świnie, więc wszczęto dochodzenie, w którym Kazimierz Romański początkowo był świadkiem, ale potem – gdy ujawnił swoje przygotowanie do tej pracy – nagle stał się oskarżonym. Ostatecznie dyr. Dubek dostał wyrok: 10 miesięcy więzienia, a Kazimierz Romański dwa lata. Dopiero odwołanie do Sądu Najwyższego spowodowało zawieszenie kary, ale nie jej anulowanie. Jak mógł się czuć człowiek, któremu odebrano wszystko, a nawet skazano za udzielenie słusznych porad?

*

Niedługo potem, w maju 1958 roku Kazimierz Romański zmarł w tajemniczych okolicznościach. Miał 69 lat. Jego dokumenty długo były tak dobrze schowane, że nikt o nich nie wiedział. Dopiero niespodziewany sen, w którym siostra Kazimierza wskazała miejsce pozwolił na ich odkrycie. Były wszystkie najważniejsze w Krzyżem Virtuti Militari włącznie. Niesamowite.

Bogusław Mykietów w podtytule napisał: „Ułan, ziemianin, dobroczyńca, Kawaler Orderu Wojennego Virtuti Militari, zapomniany żołnierz Niepodległej”. Ilu jeszcze jest takich zapomnianych bohaterów, których tragiczne losy wyznaczyła historia?

 

***

Bogusław Mykietów „Major Kazimierz Romański z Łuki koło Złoczowa. Ułan, ziemianin, dobroczyńca, Kawaler Orderu Wojennego Virtuti Militari, zapomniany żołnierz Niepodległej”, Zielona Góra 2020, 192 s.

 

 

 

 

 

 

 

A w dopisku: „Rodzinna zagadka, w jakim celu uczyła się tego praktycznie bezużytecznego na wsi języka pozostała nierozwiązana, bo babcia zmarła w 1952 roku.