Książka pt. „Tylko trzy lata, ale ważne “-Andrzej Rozhin

Książka pt. „Andrzej Rozhin. Wybrałem teatr” ukazała się w 2011 r. z okazji 50-lecia pracy artystycznej tego cenionego reżysera. Nie ma jej w naszej bibliotece, ale ponieważ zawiera wiele gorzowskich wspomnień, postanowiłam ją przybliżyć. Także z nadzieją, że biblioteka ją zdobędzie.

*

W 1961 r. Andrzej Rozhin, wtedy jeszcze student Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie, założył studencki teatr „Gong”, jak się po latach okazało, jeden z najważniejszych teatrów tego nurtu. Był to teatr młodzieżowy, amatorski, ale właśnie to dawało twórcom i aktorom prawo do eksperymentów i poszukiwań. Choć w latach 60. i 70. kultura poddawana była rozlicznym ograniczeniom cenzorskim i politycznym, teatrom studenckim pozwalano na daleko idące rozliczenia i ostrą krytykę rzeczywistości.

Przez 13 lat Andrzej Rozhin prowadził teatr „Gong” i kolejne jego wcielenia. Do 1974 r., gdy postanowił zmierzyć się z profesjonalną sceną teatralną. Wolny był fotel dyrektora Teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie. Powiedział: Biorę.

Przez trzy sezony prowadził nasz teatr. To niewiele na 50 lat pracy artystycznej. A przecież był to dla niego czas bardzo ważny, bo musiał ze studenckiego teatru, gdzie był guru na wszystkich płaszczyznach, przejść do pracy z zespołem, do godzenie wody z ogniem, czyli ówczesnej władzy z artystami, a także z widzami.

Dziś wiemy, że były to bardzo dobre lata gorzowskiego teatru, a Andrzej Rozhin jeszcze kilka razy do nas wracał.

*

Tytuł „Wybrałem teatr” sugeruje, że będzie to wywiad z jubilatem, ale tak nie jest. Książka ma oryginalną konstrukcję. Najpierw bardzo obszerne omówienie całego artystycznego życia Andrzeja Rozhina dokonane piórem cenionego krytyka Tomasza Miłkowskiego. Potem licząca ponad 100 stron kronika, czyli wykaz sztuk, które reżyserował lub występował w nich jako aktor z przypomnieniem fragmentów recenzji. Kolejno „Spojrzenia”, czyli wypowiedzi przyjaciół, kolegów, także krytyków o współpracy z jubilatem. „Stara szuflada” to nareszcie wywiad oraz przypomnienie zdjęć z życia i przedstawień. Gorzów jest we wszystkich rozdziałach.

*

Gorzowskie lata tak Andrzej Rozhin wspominał: Był to wspaniały czas nieustannej twórczej pracy i czas wielkich radości ludzi, którzy ten teatr tworzyli. Przyszedłem do teatru gorzowskiego bez kompleksów, bez obciążeń, bez nawyków wyniesionych z tradycyjnego teatru. Stworzono mi tutaj miejsce do nieskrępowanych działań.

Te słowa są zaskakujące, bo połowa lat 70. to lata wielorakich ograniczeń i  narodowego pesymizmu, a Andrzej Rozhin, zgodnie ze swoim temperamentem, robił sztuki o wymowie politycznej. Tomasz Miłkowski najwyżej stawia ostrą satyrę w „Łaźni” Majakowskiego, „Karabiny” wg Grochowiaka, gdzie Rozhin sam zagrał przywódcę Narodowych Sił Zbrojnych, biorąc z obronę tę formację, sentymentalnego, ale przewrotnego „Dewajtisa” wg Rodziewiczówny i „Przebudzenie wiosny” Wedekinda, odczytane jako zapowiedź faszyzmu. Rekordy powodzenie miał „Protokół z pewnego zebrania partyjnego”, sztuka z ostrym rozliczeniem współczesności.

Do Gorzowa Andrzej Rozhin sprowadzał swoich rówieśników, jak pokazał czas potem wybitnych artystów. Agnieszka Holland miała wtedy blokadę dla swoich pomysłów i gwiazdką z nieba była propozycja nieznanego jej dyrektora z nieznanego Gorzowa, aby przygotowała „Emigrantów” Mrożka. Na premierę przyjechał Andrzej Wajda, który kilka reżyserskich pomysłów (za zgodą Agnieszki) wprowadził do „Człowieka z żelaza”, a sama Agnieszka Holland z gorzowskich wątków utkała swój ważny film „Aktorzy prowincjonalni”.

Z wszystkim ważniejszymi przedstawieniami teatr jeździł do Warszawy i przywoził entuzjastyczne recenzje. W 1976 r. Andrzej Rozhin urządził  30-lecie teatru z ogromnym rozmachem, z udziałem wielu gwiazd i najważniejszych krytyków. Owacjom nie było końca.

*

Po trzech sezonach, dość niespodziewanie, Andrzej Rozhin zamienił Gorzów na Olsztyn. Dopiero w tej książce wyczytałam jego chyba przekorne wytłumaczenie: po sukcesach teatru aktorzy dostawali bardzo interesujące propozycje, więc obawiał się, że zostanie w Gorzowie sam. Dlatego wykonał ten zaskakujący krok. Razem z nim odeszli wszyscy jego aktorzy, których wcześnie nie zabrali inni dyrektorzy.

*

Po odejściu z funkcji dyrektora w naszym teatrze wyreżyserował jeszcze trzy inne sztuki.

Wyrazem uznania dla Andrzeja Rozhina była decyzja dyr. Jana Tomaszewicza, aby z okazji jubileuszu 60-lecia teatru właśnie jemu powierzyć przygotowanie „Wyzwolenia” Wyspiańskiego. Było to wielkie przedstawienie trudnej, ale jakże dla nas gorzkiej i ważnej sztuki.

*

W części pierwszej książki Tomasz Miłkowski dał dobrą ocenę gorzowskim przedstawieniom. W Kronice wymieniono wszystkie sztuki wystawione na dużej i na Małej Scenie (nowość!) z wyszczególnieniem twórców i aktorów, ale najważniejsze są tu liczne i dość obszerne fragmenty recenzji z prasy krajowej.

W następnej części swoją teatralną przygodę wspomina Agnieszka Holland, a o artystycznych i przyjacielskich kontaktach piszą ponadto: Jan Tomaszewicz – dyr. Teatru im. J. Osterwy, Lidia Przybyłowicz – wieloletnia dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego, a także ja razem z mężem Ireneuszem Krzysztofem Szmidtem. We wszystkich częściach książki znajduje się dużo zdjęć z gorzowskich przedstawień.

To były tylko trzy lata Andrzeja Rozhina, ale lata, które pomysłowego studenta przemieniły w profesjonalnego reżysera teatralnego.

 

***

„Andrzej Rozhin. Wybrałem teatr. O teatrze Andrzeja Rozhina z okazji jubileuszu 50-lecia pracy artystycznej (1961-2011)”, wyd. Miasto Lublin i Teatr Powszechny im. J. Kochanowskiego w Radomiu, red. Anna Kulpa, 370 s. + wiele nienumerowanych stron ze zdjęciami.