Dług spłacony

Moim marzeniem było spłacić Lubniewicom dług za szczęśliwe lata dzieciństwa, młodości, wieku dojrzałego i starości w przecudnym otoczeniu natury: wzgórz, pagórków, dolin, lasów i jezior Lubniewic, które stały się małą ojczyzną kresowego banity. Jako nauczyciel nie posiadam żadnego bogactwa, więc ten dług spłacam duchowo – napisał Albert Bumbul w ostatnim rozdziale książki o Lubniewicach.

Dzięki temu długowi autora Lubniewice, chyba najmniejsze miasto naszego województwa, mają książkę, w której zawarta jest cała wiedza o nich. W zasadzie jest to książka naukowa, ale podtytule dodano: „Wydarzenia, komentarze, wspomnienia”, a taka forma bardzo ją zbliża do czytelników.

*

Albert Bumbul, z rodzicami przyjechał do Lubniewic w 1946 roku jako pięciolatek. W Lubniewicach chodził do przedszkola, potem szkoły podstawowej.  Po nauki wyjechał do innych miast, m.in. do Gorzowa, gdzie uczył się w Studium Nauczycielskim na kierunku geografia. Pracę zawodową jako nauczyciel rozpoczął w pobliskim Gliśnie, a równolegle studiował na wydziale Nauk o Ziemi na Uniwersytecie Gdańskim. Wrócił do szkoły w Lubniewicach, długo był jej dyrektorem, a teraz – co naturalne – jest emerytem. Tyle że nie zwykłym emerytem, a pasjonatem swojej miejscowości. Zebrał i przeczytał wszystko, co o Lubniewicach napisano. Bibliografia jego książki jest ogromna.

Do tak zdobytej wiedzy dołożył własne przeżycie związane z Lubniewicami, popytał znajomych i stworzył książkę, która zawiera wiedzę naukową i wspomnienia. W ostatecznej redakcji pomogła mu Hanna Bilińska-Stecyszyn, również kiedyś nauczycielka, a dziś autorka poczytnych opowiadań i powieści.

*

Książkę rozpoczyna rozdział „Spowiedź wygnańca”, w którym autor szczerze opowiada o swoim życiu, przede wszystkim, by podkreślić jakby prywatny wymiar tej książki. Ale następne rozdziały przeczą temu charakterowi. Z wykształcenia geograf musiał rozpocząć od naukowego przedstawienia środowiska naturalnego miasta i najbliższych okolic. Ten rozdział nie jest łatwy w czytaniu, ale chyba nigdzie dotąd tak wnikliwie nie opisano geologii, ukształtowania terenu, jezior, cennych okazów flory i fauny, łącznie ze wskazówkami, jak chronić przyrodę.

I tak będzie w całej książce: wiedza przeplatać się będzie z osobistymi wspomnieniami autora.

*

Kilka rozdziałów poświęconych jest historii Lubniewic od niezwykle ciekawych pradziejów, właśnie odkrywanych przez archeologów badających dno jeziora aż do czasów bezpośrednio powojennych.

Duży rozdział autor poświęcił „Unitarianom w Lubniewicach”. Właśnie z nimi wiąże się europejski rozdział w dziejach Lubniewic. Ci zwolennicy najbardziej radykalnego odłamu reformacji w Polsce po 1659 roku musieli zmienić wyznanie lub opuścić granice Polski. Duża ich grupa zatrzymała się w Lubniewicach leżących trzy kilometry od Osiecka, położonego już w granicach Polski. W literaturze przedmiotu członkowie tego odłamu nazywani są arianami, braćmi polskimi, socynianami, antytrynitarzami, a także właśnie unitarianami. Albert Bumbul opowiedział się za unitarianami, podczas gdy w Lubniewicach jest ulica Ariańska, jest park Ariański, czyli spopularyzowano inne określenie tej grupy wyznaniowej. Taka zmiana może być dla czytelników myląca.

*

Walor pamiętnika ma rozdział „Moje wędrówki w roku 1948 po Lubniewicach”. Autor idzie głównymi ulicami wtedy wsi, a teraz miasta, informuje co pozostało, a co uległo zmianom, także kto wtedy w danym domu mieszkał, a nawet, czy mieszka dotąd. Dla mieszkańców rozdział ten może przynieść wiele niespodzianek, bo dotyczy poprzedniego pokolenia. Na ogół nie przywiązuje się wagi do zmian np. wyglądu domu lub nawet adresu, a tu wszystko zapisano. Ważne są także tabele informujące, gdzie zamieszkali osadnicy z lat 1945 i 1946 i kto w tym czasie zmienił miejscowość lub adres. To dokumenty historii.

*

Alfred Bumbul koncentruje się na historii Lubniewic, ale nie zapomniał o sąsiadach.  Chronologicznie przedstawił historię wsi: Glisna, Jarnatowa, Rogów, Osiedla Świerczów (dziś część Lubniewic), Wałdowic i Pniewa. Niektóre zdarzenia, np. zarazy lub anomalie pogodowe dotykały nie tylko jednej miejscowości, ale całego regionu, tak więc informacje o nich znajdują się w historii każdej wsi. Czytelnika taka zasada może drażnić, ale rozumiem zdanie autora, że kronika wsi to nie lektura do poduszki, a rejestr, który musi zawierać wszystkie zdarzenia.

*

W porównaniu do lat przedwojennych, stosunkowo skromnie wygląda opis polskich lat Lubniewic. Pewnie potrzebny jest pewien dystans, aby na zdarzenia lat ostatnich spojrzeć z góry. A może autor już myśli o drugim tomie, w którym zamknie dzieje najnowsze?

*

Książka wydana jest w kolorze, choć zdecydowana większość zdjęć jest czarno-biała, bo przez blisko wiek tylko takie robiono. Autor zadbał o dużą ilość ilustracji bardzo wzbogacających lekturę. Na szczególne podkreślenie zasługują przedstawieni na tylnej okładce dwustulatkowie, czyli drzwi do budynków, naprawdę arcydzieła stolarzy.

Wydawcą jest Towarzystwo Przyjaciół Lubniewic, które na ten cel uzyskało dofinansowanie ze środków promocyjnych Urzędu Marszałkowskiego. Pomogli także darczyńcy, a motorem wszelkich działań była Marta Rusakiewicz, kierowniczka miejscowej biblioteki. Dzięki niej promocja książki była w Lubniewicach wydarzeniem, a cały nakład rozszedł się od ręki.

Autor na pewno najlepiej jak mógł odwdzięczył się swoim Lubniewicom za szczęśliwe lata dzieciństwa, młodości, wieku dojrzałego i starości w przecudnym otoczeniu natury, a mieszkańcom dał niezwykły prezent.

 

***

Albert Bumbul „Lubniewice. Wydarzenia, komentarze, wspomnienia”, wyd. Towarzystwo Przyjaciół Lubniewic, Lubniewice 2021, 276 s.