Rosja ma wiele twarzy – Barbara Włodarczyk zna je wszystkie…

O swojej fascynacji Rosją, o wdzięcznej materii, jaką ten kraj jest dla dziennikarza i o sile Putina, którą odczuła na własnej skórze, opowiadała gorzowianom znana dziennikarka telewizyjna, wieloletnia korespondentka TVP w Moskwie – Barbara Włodarczyk.
Rosja to bardzo ciekawy kraj, kraj pełen sprzeczności, pełen interesujących ludzi
i niezwykłych zjawisk… Wystarczy mieć szeroko otwarte oczy, a znajdzie się tematy genialne!  – tymi słowami Barbara Włodarczyk rozpoczęła swoje spotkanie – w poniedziałkowe popołudnie 22 czerwca 2015 roku – w wypełnionej po brzegi sali audytoryjnej biblioteki Herberta.
Pretekstem do spotkania z Barbarą Włodarczyk była jej książka Nie ma jednej Rosji, która powstała na kanwie znanego autorskiego cyklu telewizyjnych reportaży  Szerokie tory.
Tytuł książki – jak powiedziała autorka – jest przewrotny. Powstał wbrew nazwie kremlowskiej partii – „Jedna Rosja”, bo jak podkreśliła, że nie ma jednej Rosji. Rosja bowiem – tak różnorodna i barwna – pełna jest sprzeczności. Przedstawiając różne portrety Rosjan, dziennikarka udowadnia, że jest to kraj pełen kontrastów – zarówno świat miliarderów, dla których otwiera podwoje swych luksusowych butików kreatorka mody z Moskwy – Julia Dalakian,  jak i świat biednych ludzi, nierzadko wciąż jeszcze w walonkach i podartej kufajce czy koczujących na dworcach wielkich miast bezdomnych dzieci. Publicystka podkreślała, że Rosja jest największym terytorialnie krajem świata, stąd i różnice pomiędzy jej obszarami są ogromne. Na potwierdzenie tego przytoczyła zabawną rozmowę – z poznanym w tajdze nad Bajkałem – leśnikiem, który piastując posadę stróża ochrony przyrody okazał się być polującym na sobole kłusownikiem. Za jedną skórę pośrednicy płacą mu 1000 rubli. Jak dowiedział, że w Moskwie sobolowe futra osiągają cenę pół miliona dolarów, złapał się za głowę i stwierdził U nas we wsi to co druga baba chodzi zimą w takim futrze. A na stwierdzenie, że przecież sobole są pod ochroną prawa, odparł My tu mamy swoje prawa…
Dziennikarka tropiąc absurdy, których w byłym ZSRR nie brakuje, podkreślała, że Rosja – to jednocześnie kraj ludzi mających do siebie niesamowity dystans. Wszak sami z siebie żartują, że tylko u nich czarno-biały telewizor mógł się nazywać Raduga, czyli tęcza,  że tylko u nich międzykontynentalne rakiety balistyczne mogły zostać nazwane Mir, czyli pokój, że tylko u nich, prezydent może ogłosić dany rok – Rokiem Rodziny i w tym samym roku się rozwieść…
Podczas spotkania Barbara Włodarczyk nie rezygnowała z  wyrażania własnych emocji.  Przytaczając prawdziwe, często dowcipne zdarzenia przekonywała, jak blisko – nam Polakom – mentalnie i kulturowo do Rosjan. Choć większość z nas postrzega Rosję przez pryzmat głęboko zakorzenionych stereotypów, to za sprawą podobnych doświadczeń ustrojowych potrafimy się ze sobą porozumiewać pewnymi kodami, zupełnie niezrozumiałymi dla innych narodów.
Włodarczyk nakreśliła też stosunek Rosjan do prezydenta Putina, wnikliwie omawiając, skąd się wziął jego fenomen, niesłabnąca popularność i niezmiennie rosnące „słupki poparcia”. Opowieść zilustrowała fragmentami swoich najnowszych filmów Szalona miłość. Rosjanie i Putin oraz Święta wojna, w których nie oceniając bohaterów, próbowała zrozumieć motywy ich zachowania.
Ponad dwugodzinne spotkanie z dziennikarką zakończyła seria pytań, na które starała się wyczerpująco odpowiedzieć.
Tematy, które poruszała i sposób, w jaki o nich mówiła, były tak interesujące, że spotkanie na długo pozostanie w pamięci jego uczestników. Okazuje się, że Barbara Włodarczyk mogłaby o Rosji opowiadać bez końca… Jak mało kto – rozumie i zna rosyjską mentalność… duszę Rosjan!
Mariola Merxmüller-Jakubik
 
Spotkanie moderował dr hab. Paweł Leszczyński – kierownik Katedry Problemów Bezpieczeństwa Europy Północnej i Środkowo-Wschodniej PWSZ im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wlkp.