Promocja książki Tadeusza Szyfera pt. „Moje zmyślenia”

Miejsce zebrania literackiej braci zwyczajowo to samo – Sala Literacka gorzowskiej książnicy przy ulicy Sikorskiego 107, czas – 11 lutego 2015 roku, godzina 17, cel – promocja najnowszego zbioru aforyzmów, sentencji i fraszek Tadeusza Szyfera pt. „Moje zmyślenia”, książki wydanej przez gorzowski Oddział ZLP, sygnowanej numerem 67. w serii „Biblioteka Pegaza Lubuskiego”. Bohater wieczoru jest już uznanym, rozpoznawalnym w kraju, obecnym w wielu antologiach i na łamach licznych czasopism (m.in. kultowych „Szpilek”) satyrykiem. W maju tegoż roku przypadnie 50-lecie jego debiutu. Ma w swoim dorobku około 12 tysięcy fraszek, z których niespełna połowa została zebrana w ośmiu tomikach, m.in. „Parę gaf i paragraf”, „Moje wyboye, czyli prawdy małe dla dojrzałych”, „Łeb w łeb. Turniej satyryków” (wydany wspólnie z Janem Grossem), „Jaja z PiSanek”. Od 1998 roku jest członkiem Związku Literatów Polskich. Jak podkreślają znawcy tematu, posiada „niezwykłą łatwość celnego formułowania myśli”, umiejętność bardzo pożądaną, kiedy uprawia się tak syntetyczne formy. Ilość odrzuconych czy też czekających na dopracowanie utworów świadczy też o dużym krytycyzmie, z jakim satyryk odnosi się do swojej twórczości. Stąd ich warsztatowa nienaganność. Tuż przed godziną 17, mimo silnego przeziębienia, pojawił się Autor w towarzystwie żony. Gospodarz, dyrektor biblioteki Edward Jaworski, powitał i przedstawił zebranym szacownego gościa, a także twórcę szaty graficznej promowanej książki, Zbigniewa Olchowika. Ilustrator wręczył Autorowi nową karykaturę (jedna już wisi w Sali Literackiej), która stała się  prototypem okładki tomu „Moje zmyślenia”. „Tadeusz Szyfer to postać niezwykła” – zarekomendował pisarza prezes Ireneusz K. Szmidt. „Spotkany na ulicy sypie fraszkami jak z rękawa i robi to bardzo celnie. A w dziedzinie fraszek o tematyce damsko-męskiej dorównuje samemu Sztaudyngerowi. Jego bogaty dorobek znacznie wzbogacił skarbnicę aforystyki polskiej. Jest obecny w 12 antologiach. Dzięki niemu, a także kilku innym satyrykom, Gorzów to prawdziwe <zagłębie>, drużyna z I ligi satyry polskiej” – dodał. A co o swojej twórczości powiedział sam Autor? „Fraszka to rym, rytm i puenta. To sprawa sytuacyjna. Trzeba umieć kojarzyć zdarzenia i osoby i coś z tego wysnuć” – zdefiniował. Jego fraszki powstają wszędzie, nawet na cmentarzu. Sporo niezapisanych pomysłów jednak ucieka, często bezpowrotnie. Niektóre udaje się odtworzyć, innych nie. Trudniejszą formą, zdaniem pisarza,  jest aforyzm. „To powieść napisana jednym zdaniem”. Aforyzm, podobnie jak sentencja, wymaga też głębszych przemyśleń, życiowego doświadczenia. Takie formy zaczyna pisać się w późniejszym wieku. Nowością w repertuarze Tadeusza Szyfera są – jak zwykle perfekcyjne – limeryki. „To taki, niezwykle znów popularny, rodzaj zabawy w pisanie” – dodał Ireneusz K Szmidt. Zaproponował też zebranym napisanie limeryku. Odważnych jednak zabrakło. Tadeusz Szyfer, zapytany o inspirację do pisania, wyznał: „To iskra boża. Talentu nie można nabyć, jest darem wrodzonym”. Gorzowski satyryk nie jest jedynym z rodziny, który dostąpił tego daru. Jak się bowiem okazało, więzy kuzynostwa łączą go z… Markiem Grechutą. Fraszkopisarz opowiedział też o swojej, pełnej szacunku dla utalentowanego przeciwnika, literackiej rywalizacji na fraszki z Janem Grossem oraz o przygodzie z kabaretem „Ostatnia zmiana”, który współtworzyły tak barwne postaci, jak Jan Himilsbach czy Jerzy Cnota, przytaczając jednocześnie wiele anegdot na ich temat. W odpowiedzi na pytanie Krystyny Kamińskiej o kłopoty z cenzurą polityczną Autor wyznał, że zdarzyło mu się kiedyś czekać kilka miesięcy na wydrukowanie dłuższego tekstu politycznego o jenerale Przewalskim w „Ziemi Gorzowskiej”. Jednak czy teraz jest łatwiej? Nie zawsze. Przyczyna? „Kiedyś był tylko jeden cenzor, teraz każdy jest cenzorem” – podsumował krótko. Wielbiciele satyrycznego pióra Tadeusza Szyfera mieli możność wzbogacenia domowych zbiorów o tom „Moje zmyślenia”, oczywiście z odręczną dedykacją Autora.

Anna Sokółka